Nawet 100 proc. MŚP pracuje z zaangażowaniem swoich pracowników

Prawie każdy przedsiębiorca z sektora MŚP pracuje nad zaangażowaniem swoich pracowników, wielu jednak robi to nieświadomie, czyli nie tak jak należy – wynika z obserwacji ekspertów z platformy Enpulse, służącej do badania zaangażowania pracowników. Niestety nieodpowiednie zarządzanie zaangażowaniem osób zatrudnionych w firmie – lekceważenie tego tematu – może mieć dla pracodawcy negatywne skutki. Według doniesień medialnych jeden niezaangażowany pracownik może kosztować przedsiębiorcę z sektora MŚP nawet 35 tys. złotych rocznie[1].

Nie ma w Polsce firmy z sektora MŚP, która nie pracowałaby nad zaangażowaniem swoich pracowników. Nawet jeśli pracodawca nie robi nic, by zwiększyć motywację w swoim zespole, to ten brak działania nadal wywiera wpływ na wszystkich zatrudnionych. Niestety, wtedy mówimy o nieświadomej pracy z zaangażowaniem, która w dłuższym okresie czasu może mieć negatywne skutki dla firmy. Z tego powodu nad zaangażowaniem warto pracować aktywnie – tak, by jak najlepiej wykorzystać potencjał swoich pracowników.

Dla przedsiębiorcy praca z zaangażowaniem powinna być tak naturalna i tak oczywista, jak prowadzenie dokumentacji pracowniczej – mówi Magda Pietkiewicz, ekspert rynku pracy oraz twórczyni platformy Enpulse, służącej do badania zaangażowania pracowników.Trzeba przede wszystkim pamiętać, że zaangażowanie zależy w dużym stopniu od tego, jak zarządzamy ludźmi – czy budujemy dobrą atmosferę, czy stwarzamy warunki do rozwoju i czy włączamy ich w procesy zarządcze w firmie. Musimy też pamiętać o absolutnych podstawach, czyli stawianiu na klarowną komunikację i docenianie pracowników, no i oczywiście o odpowiednim wynagrodzeniu. Jeżeli w firmie panuje chaos – stawiane są niejasne oczekiwania, brakuje komunikacji i zaufania, a pracownicy są niesprawiedliwie traktowani lub mają ograniczone  możliwości rozwoju – nie ma szans by ludziom „chciało się chcieć” – dodaje.

Więcej, lepiej, szybciej

Liczne badania potwierdzają, że im wyższy odsetek zaangażowanych pracowników w firmie, tym wyższa dochodowość i rentowność przedsiębiorstwa. Trzeba pamiętać jednak, że działa to również w drugą stronę. Według danych z raportu „State of the Global Workplace 2023” opracowanego przez Instytut Gallupa, niskie zaangażowanie pracowników kosztuje światowe gospodarki około 8,9 biliona dolarów, czyli 9 proc. globalnego PKB[2].

Zaangażowany pracownik to taki, który identyfikuje się z misją i wartościami firmy i wiąże swoją przyszłość z organizacją. Taka osoba chętnie wykonuje swoje obowiązki służbowe i chętnie bierze udział w tym, co się dzieje w firmie.  Taki pracownik to dla organizacji skarb – potwierdzają to liczne badania. Według najnowszych szacunków ekspertów z Instytutu Gallupa, firmy z większym udziałem zaangażowanych pracowników generują o 23 proc. wyższe dochody. Co więcej, w takich miejscach absencja chorobowa jest mniejsza o 78 proc., a rotacja pracowników nawet o 50 proc.[3] To naturalne. Jeżeli czujemy się docenieni, wiemy, że to co robimy ma sens, nasze samopoczucie polepsza się, a lojalność względem pracodawcy wzrasta. Właśnie takie wymierne korzyści potwierdzają, że warto pracować nad zaangażowaniem pracowników – mówi dr hab. Mikołaj Pindelski, profesor Szkoły Głównej Handlowej.

Wyzwania branży MŚP

Firmy z sektora MŚP stanowią zdecydowaną większość przedsiębiorstw w Polsce, bo aż 99,8 proc., i generują blisko co drugą złotówkę PKB (45,3 proc.)[4]. Stan polskiej gospodarki zależy poniekąd od kondycji, w jakiej znajdują się mali i średni przedsiębiorcy. Właśnie dlatego tak istotne jest, aby przedstawiciele tego sektora podejmowali działania mające na celu umocnienie ich pozycji na rynku.

Polskie MŚP mierzą się dziś z wieloma wyzwaniami, takimi jak wzrost płacy minimalnej i niedobór pracowników, które wpływają na ich wyniki finansowe. Wiele firm szuka ratunku w kosztownej, acz oczywiście potrzebnej, cyfryzacji procesów, zapominając, że najpierw powinni zacząć od przyjrzenia się, jak bardzo zaangażowani w swoje obowiązki są ich pracownicy. Według doniesień medialnych bowiem jeden niezaangażowany pracownik kosztuje polską firmę nawet 35 tys. złotych rocznie – mówi Agnieszka Musiał-Terlecka, prezes firmy HR Institute. – Nie zapominajmy też, że gros sektora MŚP stanowią przedsiębiorstwa z branży usługowo-handlowej, gdzie o sukcesie decyduje tak naprawdę obsługa klienta. Praca nad zaangażowaniem zespołu, dbałość o pracowników wpływa na to,  w jaki sposób obsługują oni klientów. To z kolei sprawia, że klienci są zadowoleni i lojalni – wzrasta więc renoma i dochodowość przedsiębiorstwa – dodaje.

Budowanie zaangażowania

W pracy nad zaangażowaniem pracowników najistotniejsze jest zrozumienie, że jest to bardzo złożony proces. Jego składowe to między innymi poczucie sprawczości i docenienia, komunikacja czy relacje z przełożonymi i współpracownikami w organizacji. Trzeba być świadomym, że nie wystarczy dowiedzieć się, który z tych elementów wymaga poprawy, lecz dlaczego i jak można jej dokonać.

Zaangażowanie jest kluczowym czynnikiem determinującym efektywność pracowników, a jednak budowanie go wcale nie wymaga wielkich nakładów finansowych.  Stała praca nad zaangażowaniem może natomiast przypominać operację na otwartym sercu – każdy ruch musi być precyzyjny i wskazana jest rozwaga. Bez odpowiednio oddanych swojej pracy ludzi, firma nie może liczyć na długotrwały sukces biznesowy. Z kolei zbyt zaangażowani pracownicy mogą się szybko „wypalić” mówi Magda Pietkiewicz. – Zaangażowanie jest równie złożone jak nasz organizm, i tak jak nasz organizm zmienia się  z czasem. Może zmniejszyć się, gdy firma przechodzi kryzys lub zwiększyć wraz z przyjściem nowego pracownika, który wniesie powiew świeżości w struktury naszej organizacji. Dlatego właśnie, tak jak regularnie chodzimy do lekarza, tak będąc pracodawcą czy menagerem powinniśmy regularnie badać zaangażowanie naszych pracowników – dodaje ekspertka.

Magda Pietkiewicz jest ekspertem od HR i twórczynią platformy Enpulse, która służy do badania zaangażowania pracowników. Od ponad 20 lat zbiera doświadczenie i umiejętności w biznesie tworząc innowacyjne projekty we współpracy z największymi międzynarodowymi i lokalnymi markami. Współwłaścicielka firmy Zmotywowani.pl, firmy z ponad 10-letnim doświadczeniem w konsultingu HR, której częścią jest Enpulse – platforma badająca zaangażowanie pracowników. Magda posiada tytuł MBA w zakresie zarządzania biznesem uzyskany na Oxford Brookes University.

Enpulse to innowacyjna platforma zaprojektowana do badania i poprawy zaangażowania pracowników w organizacji. Jej unikalna metodologia skupia się na holistycznym podejściu do pomiaru zaangażowania oraz wykorzystuje zaawansowane narzędzia analizy danych, umożliwiając organizacjom uzyskanie głębokiego zrozumienia i skutecznych działań.


[1] https://prnews.pl/srednio-35-tysiecy-zlotych-rocznie-tyle-kosztuje-polska-firme-jeden-niezaangazowany-pracownik-477685

[2] https://www.gallup.com/workplace/349484/state-of-the-global-workplace.aspx#ite-506924

[3] https://www.gallup.com/workplace/349484/state-of-the-global-workplace.aspx#ite-506924

[4] https://www.parp.gov.pl/component/publications/publication/raport-o-stanie-sektora-malych-i-srednich-przedsiebiorstw-w-polsce-2024

8 na 10 pracowników jest narażonych na wypalenie zawodowe

82 proc. pracowników jest dziś narażonych na wypalenie zawodowe[1] – wynika z badania firmy Mercer przeprowadzonego w sierpniu tego roku. Nic dziwnego – błyskawicznie zmieniający się świat, coraz więcej niepewności geopolitycznej i coraz szybsze tempo życia i pracy to wszystko burzy dobrostan psychiczny każdego z nas. O tym jak palącym zagadnieniem jest wypalenie zawodowe i jak można mu przeciwdziałać mówi Magda Pietkiewicz, ekspert rynku pracy oraz twórczyni platformy Enpulse, służącej do badania zaangażowania pracowników.

Wypalenie zawodowe to stan chronicznego stresu związanego z pracą, który może objawiać się wyczerpaniem emocjonalnym, poczuciem depersonalizacji czy nadmierną samokrytyką. Do jego objawów należą między innymi ciągłe zmęczenie, cyniczne i negatywne nastawienie do pracy, znaczący spadek wydajności, problemy ze snem, bóle głowy, problemy z układem pokarmowym czy częsta frustracja. Głównym powodem wypalenia zawodowego jest najczęściej zbytnie zaangażowanie w wykonywaną pracę.

Każdy może się wypalić

Statystycznie rzecz ujmując, najbardziej narażone są osoby między 40. a 60 rokiem życia, pracujące w zawodach wymagających dużego zaangażowania emocjonalnego i społecznego, jak medycy, nauczyciele, handlowcy czy urzędnicy. Zagrożenie dotyczy także osób wykonujących monotonne prace, np. w fabrykach czy korporacjach. Wypaleniu sprzyjają cechy takie jak perfekcjonizm, wyznaczanie zbyt ambitnych celów, brak asertywności i lęk przed porażką.

Oczywiście to tylko teoria, bo tak naprawdę wypaleniu zawodowemu może ulec każdy. Pamiętajmy, że na naszą kondycję wpływa nie tylko to, co dzieje się w pracy, ale także poza nią. Szybki rozwój technologii i ciągłe zmiany geopolityczne oraz zagrożenia, takie jak kryzysy gospodarcze czy klimatyczne, tworzą dodatkową presję – stajemy w obliczu większego obciążenia niż kiedykolwiek wcześniej. Z takim „bagażem” przychodzimy do pracy, niosąc ze sobą emocje i stresy, które nie zostają za drzwiami domu. Nie możemy bowiem zapominać, że nasze życie zawodowe i prywatne to naczynia połączone – to, co dzieje się w pracy, wpływa na nasz czas wolny, a problemy i wyzwania poza pracą odbijają się na tym, jak funkcjonujemy w firmie.  Zrozumienie tej zależności jest kluczowe zarówno dla nas samych, jak i dla organizacji, w których pracujemy – mówi Magda Pietkiewicz, ekspert rynku pracy i twórczyni platformy Enpulse, służącej do badania zaangażowania pracowników.

Waga problemu

Wypalenie zawodowe nie jest zjawiskiem nowym – termin ten pojawił się w latach 70. XX wieku. Amerykański psycholog Herbert Freudenberger użył tego określania, by opisać stan emocjonalnego, fizycznego i psychicznego wyczerpania spowodowanego długotrwałym stresem w pracy. Mimo upływu 50 lat, świadomość społeczna problemu jest nadal niska. Jedynie 32 proc. pracodawców zdaje sobie sprawę jakie są konsekwencji wynikające z braku odpowiedniego zarządzania pracownikami. Oznacza to, że ponad 60 proc. firm nie przykłada wystarczającej wagi do kwestii zdrowia psychicznego swoich pracowników[2].

Wielu managerów twierdzi, że dobrze znają swój zespół i z łatwością dostrzegliby jakiekolwiek oznaki wypalenia zawodowego wśród swoich pracowników. Zapominają bądź nie są świadomi, że wypalenie zawodowe to długotrwały proces. To nie jest tak, że w poniedziałek czujemy się dobrze, a już we wtorek jesteśmy wypaleni. Na wypalenie zawodowe składa się z kliku faz: entuzjazmu, stagnacji, frustracji, apatii i wypalenia. Jeden stan przechodzi płynnie w drugi i ciężko zauważyć różnicę z dnia na dzień. Przeciwdziałanie wypaleniu zawodowemu jest o tyle ważne, że według ostatnich doniesień medialnych dla 41 proc. pracowników najprostszym sposobem poradzenia sobie z wypaleniem zawodowym jest zmiana pracy. Jeśli nie będziemy odpowiednio dbać o naszych pracowników, ryzykujemy ich utratę – ostrzega Magda Pietkiewicz.

Uważność lekiem na wypalenie

Przeciwdziałanie wypaleniu zawodowemu powinno być świadomym działaniem każdej firmy.  Najważniejsze, aby menedżerowie zaczęli dokładniej przyglądać się swoim pracownikom, ponieważ ich rola polega na zarządzaniu potencjałem zespołu. Kluczowe staje się w tym kontekście tworzenie kultury organizacyjnej opartej na szacunku i empatii. Menedżerowie powinni zachęcać do otwartej komunikacji i oferować wsparcie psychologiczne. Równie ważne są transparentność i docenianie pracowników. Budowanie zdrowej atmosfery, a także większa uważność na potrzeby pracowników to podstawy dbania o well-being w firmie.

Nieocenione w walce z wypaleniem zawodowym mogą okazać się cyfrowe narzędzia umożliwiające pomiar zaangażowania. Umożliwiają one ocenę różnych aspektów motywacji pracowników, takich jak atmosfera w firmie, sens wykonywanych zadań czy poczucie docenienia przez przełożonych. Te zaawansowane rozwiązania, często wykorzystujące sztuczną inteligencję, analizują skomplikowane dane, identyfikując subtelne wzorce i tendencje. Dzięki temu możliwe jest zarejestrowanie zmian, wcześniejsze wykrywanie problemów i podejmowanie działań zapobiegawczych – zaznacza Magda Pietkiewicz.

Magda Pietkiewicz jest ekspertem od HR i twórczynią platformy Enpulse, która służy do badania i budowania zaangażowania pracowników. Od ponad 20 lat zbiera doświadczenie i umiejętności w biznesie tworząc innowacyjne projekty we współpracy z największymi międzynarodowymi i lokalnymi markami. Współwłaścicielka firmy Zmotywowani.pl, firmy z ponad 10-letnim doświadczeniem w konsultingu HR, której częścią jest Enpulse. Magda posiada tytuł MBA w zakresie zarządzania biznesem uzyskany na Oxford Brookes University.

Enpulse to innowacyjna platforma zaprojektowana do badania i budowania zaangażowania pracowników w organizacji. Jej autorska metodologia skupia się na holistycznym podejściu do pomiaru zaangażowania oraz wykorzystuje zaawansowane narzędzia analizy danych, umożliwiając organizacjom uzyskanie głębokiego zrozumienia i skutecznych działań. Enpulse to narzędzie, dzięki któremu pracownicy mają głos, a zarządzający mogą pracować świadomie z zaangażowaniem, opierając się na danych, a nie na przeczuciach.


[1] https://itwiz.pl/ponad-80-pracownikow-narazonych-jest-na-wypalenie-zawodowe/

[2] https://itwiz.pl/ponad-80-pracownikow-narazonych-jest-na-wypalenie-zawodowe/

Nieprzewidziany wydatek tuż przed wypłatą? Soonly znalazło na to patent(o).

Patento to zupełna nowość na polskim rynku finansowym. Zespół Soonly Finance pod kierownictwem Dariusza Deniziaka opracował rewolucyjne rozwiązanie, które umożliwia wcześniejsze wypłacenie części pensji pracownika.

Wszystko zaczęło się od pomysłu, aby zrobić coś, czego jeszcze nie było – innowacyjny benefit pracowniczy, zupełnie inny od obecnie oferowanych. I tu się zaczęła praca koncepcyjna – badania rynku, pomysł na komunikację, ubranie produktu w treści i szatę graficzną – opowiada Dariusz Deniziak, po czym dodaje: Ale Patento to tak naprawdę dwa produkty – jeden skierowany do odbiorcy indywidualnego, drugi do przedsiębiorcy. Zasada jest jednak ta sama –możliwość bezpiecznego wypłacenia pracownikowi części pensji, przed standardowym terminem przelewu. To, co nowe, zawsze budzi wiele pytań. Z naszej strony pojawiło się jedno, zasadnicze pytanie – Czy jest na naszym rynku przestrzeń dla takiego rozwiązania? Przeprowadziliśmy kilka niezależnych badań i okazało się, że to może się udać. Badania przygotowane na nasze zlecenie pokazują, że wśród ponad 70 proc. Polaków zdarza się, że brakuje im pieniędzy z powodów nagłych wydatków, wydatków zdrowotnych (wizyty u lekarzy), ale też na wydarzenia rodzinne.

Twórcy Patento zadbali o bezpieczeństwo i łatwości obsługi. Pierwszym krokiem, w przypadku klienta indywidualnego, jest założenie konta w serwisie patento.pl. W następnej kolejności przechodzimy do weryfikacji klienta, oczywiście zgodnie z RODO. Niezbędne jest podanie nazwiska, numeru PESEL, serii i numeru dowodu osobistego oraz numeru telefonu, adresu korespondencyjnego i e-mail – wylicza Dariusz Deniziak. Kolejny krok do wypłaty pre-pensji to weryfikacja danych. Połączenie jest szyfrowane i w pełni bezpieczne, a jego dostawcy nadzorowani przez KNF. Wystarczy zalogować się do banku, aby system pobrał i potwierdził wszystkie niezbędne dane. Proces trwa zazwyczaj kilka minut, a w panelu klienta pojawia się maksymalna kwota, jaką możemy wypłacić – podkreśla Deniziak.

Pre-pensja od Patento – Ty decydujesz

W systemie mamy do dyspozycji kilka progów od 200 do 1000 zł. Wszystkie progi, prócz najniższego, można dowolnie łączyć, pamiętając, że maksymalna kwota wypłaty to 30 proc. naszej pensji – opisuje Deniziak.

Skorzystanie z Patento wiąże się oczywiście z opłatami – najniższą kwotę 200 zł możemy uzyskać bezkosztowo i wtedy na spłatę mamy 12 dni. Przy wyższych kwotach trzeba liczyć się z doliczeniem prowizji, która w przypadku pre-pensji na tysiąc złotych wynosi 45 zł. Na spłatę całości mamy 15 dni od momentu zaksięgowania przelewu na naszym koncie.

Pre-prensja Patento nowym benefitem pracowniczym

Wcześniejsza wypłata pensji może także stanowić ciekawy benefit dla pracowników. Pre-pensja może być rozwiązaniem, które przy okazji zredukuje presję płacową bez podwyżki. Pracodawcy poprzez uealastycznienie wypłaty wynagrodzenia mogą zwiększyć poczucie bezpieczeństwa finansowego –podkreśla Dariusz Deniziak. 

Drugim filarem projektu jest możliwość podpisania umowy z pracodawcą. Udostępniamy prosty system do obsługi pre-pensji i rozliczeń. Wypłaty obsługujemy online i bez dodatkowych kosztów. Za to pracownicy dostają swoje indywidualne konta, za pośrednictwem których mogą wystawić zlecenie wypłacenia środków z myślą o wypracowanej już pensji – opisuje Deniziak.

Produkt kierowany jest do wszystkich grup – pracowników zatrudnionych na UoP, zlecenie, kontraktorów B2B oraz obcokrajowców. Tak jak w przypadku rozwiązania dla osób prywatnych, wypłata realizowana jest na wniosek pracownika, bez angażowania pracodawcy.

 Dysponujemy rozwiązaniem, które pozwala na wdrożenie do firmy produktu w wersji pilotażowej, zupełnie bez pracy po stronie HR. Pozwala to na weryfikację zainteresowania i wpływu pre-pensji na dobrostan finansowy. Nasze rozwiązania pozwalają na rezygnację z już istniejących procesów zaliczkowych, jak również na wdrożenie usługi tam, gdzie zaliczki były niedozwolone z powodu trudności w ich wypłacaniu zarówno w kwestiach rozliczeniowych jak i operacyjnych. Liczymy na to, że ten system będzie coraz bardziej popularny i spotka się z dużym zainteresowaniem – rozwiązanie pre-pensji Patento jest na rynku dopiero dwa miesiące. Zobaczymy co przyniesie przyszłość, ale jesteśmy optymistami– podsumowuje Dariusz Deniziak.

Polska: jeden z największych sektorów kryptowalut w Europie zagrożony przez nowe regulacje?

Polska posiada jeden z najszybciej rozwijających się sektorów kryptowalutowych w Europie, z ponad 1,2 tys. zarejestrowanych podmiotów, w tym giełd, kantorów oraz bitomatów. Jednakże nadchodzące zmiany legislacyjne mogą znacząco wpłynąć na rynek kryptowalutowy, a nawet go zredukować, twierdzą eksperci.

Nowa ustawa o kryptoaktywach, której celem jest wdrożenie unijnych regulacji MiCA (Markets in Crypto-Assets), może zmusić mniejszych graczy do wycofania się z rynku. Ustawodawcy zapowiadają, że przepisy mają na celu ucywilizowanie rynku oraz zwiększenie jego bezpieczeństwa, ale obawy wśród przedsiębiorców kryptowalutowych rosną. Nowe przepisy przewidują m.in. wprowadzenie wysokich kar, składki na Komisję Nadzoru Finansowego (KNF) oraz restrykcyjne wymogi związane z działalnością firm kryptowalutowych.

Sławek Zawadzki, prezes giełdy kryptowalut Kanga, ostrzega przed konsekwencjami nowej ustawy:
 – Tzw. polska ustawa kryptowalutowa jest w trakcie procesu legislacyjnego i niedługo powinniśmy poznać jej ostateczną treść. Już teraz wiemy, że nowe przepisy będą nakładać na przedsiębiorców kryptowalutowych szereg wymogów i obciążeń, które w praktyce zmuszą mniejszych graczy na rynku do zakończenia swojej działalności. Mowa w szczególności o fizycznych punktach, gdzie klienci mogli kupować i sprzedawać kryptowaluty w bezpośrednim porozumieniu z operatorem.

Znikną małe, dostępne punkty?

Dni ponad 1,2 tys. firm działających obecnie w Polsce mogą być policzone. Szacuje się, że zaledwie 5 proc. z obecnych podmiotów będzie w stanie spełnić nowe wymagania.

Zawadzki dodaje:
– To właśnie w tych punktach początkujący inwestorzy mogli zasięgnąć wiedzy o tym, jak bezpiecznie przeprowadzić transakcję. Operator w punkcie stacjonarnym posiada również kompetencje pozwalające mu rozpoznać, czy klient nie działa pod wpływem rekomendacji udzielonych przez oszustów. Niestety, spodziewam się, że po przyjęciu ustawy takich miejsc będzie istotnie mniej na mapie Polski.

Wątpliwości wśród przedstawicieli branży budzi także brak regulacji gwarantujących współpracę z sektorem bankowym, który od lat niechętnie podejmuje współpracę z przedsiębiorstwami kryptowalutowymi.
– Problem ostracyzmu i braku woli współpracy ze strony banków pozostaje ciągle nierozwiązany – zauważa Zawadzki.

Mniejsza ochrona konsumentów

Obawy branży są uzasadnione, gdyż podobne regulacje wprowadzone w Estonii doprowadziły do niemal całkowitego zniknięcia lokalnych firm z rynku. Jeszcze niedawno w tamtejszym rejestrze znajdowało się ponad 1,5 tys. podmiotów kryptowalutowych, jednak po wprowadzeniu restrykcyjnych regulacji liczba ta spadła o 80 proc. Branża obawia się, że Polska może podążyć podobną drogą, jeśli przepisy będą zbyt surowe.

Ministerstwo Finansów broni projektu, argumentując, że jego celem jest stworzenie bardziej przejrzystego i bezpiecznego rynku, na którym instytucje takie jak banki czy giełdy papierów wartościowych będą miały większą rolę. Jednak eksperci ostrzegają, że nadmierna regulacja może zmusić firmy do przeniesienia działalności za granicę, co mogłoby osłabić innowacyjność w kraju i zmniejszyć ochronę konsumentów.

W nadchodzących tygodniach rząd ma ogłosić ostateczny kształt ustawy. Branża kryptowalutowa z niecierpliwością czeka na wyniki legislacji, która może na zawsze zmienić polski rynek kryptowalut.

__________________________________________________________________________

Kanga – Kanga to wielofunkcyjna platforma kryptowalutowa. Oferuje szereg narzędzi i usług skierowanych zarówno do początkujących, jak i doświadczonych użytkowników wirtualnych walut. W skład marki Kanga wchodzi nie tylko giełda, ale także największa sieć kantorów stacjonarnych na świecie. Kanga udostępnia również bramkę płatności, która pozwala przedsiębiorcom wdrożyć płatności kryptowalutowe w swoich biznesach. Użytkownicy mogą ponadto korzystać z darmowej platformy edukującej zarówno początkujących jak i bardziej zaawansowanych inwestorów.

Sławek Zawadzki – CEO platformy Kanga, która dostarcza narzędzia do obrotu walutami wirtualnymi, m.in. giełdę kryptowalut czy sieć partnerskich, stacjonarnych kantorów. Przedsiębiorca, entuzjasta kryptowalut, podróżnik. Od ponad 15 lat z pasją zgłębia świat fintech i blockchaina. Wierzy w Boga, technologię i w relacje z klientem. Wyjaśnia w prosty sposób skomplikowane idee zarówno jako prelegent na uczelniach jak i na polskich i zagranicznych konferencjach. Stara się zjednać świat walut wirtualnych ze światem walut tradycyjnych występując na wydarzeniach branży finansowej, m.in. dla GPW czy na Forum Bankowym. Za granicą dzielił się swoimi ideami na scenach m.in. w Rzymie, Malcie, Bostonie, Berlinie i na Filipinach.

Rodzicielskie „super moce” w pracy i jak nimi zarządzać

Pracownicy mający małe dzieci przestają być dla firm wyzwaniem, a stają się szansą. W obliczu niedoboru wykwalifikowanej kadry oraz wzrostu popularności pracy zdalnej, która umożliwia łączenie obowiązków domowych z zawodowymi, firmy coraz bardziej cenią pracujących rodziców. Zwłaszcza, że ci zdobywają podczas urlopu rodzicielskiego „super moce”, bezcenne w każdym zawodzie. Co druga mama przyznaje, że umiejętności zdobyte w czasie opieki nad dzieckiem przydają jej się w wykonywaniu obowiązków służbowych[1]. O tym, jak to wygląda w praktyce, opowiada Magda Pietkiewicz.

Jeszcze do niedawna pracodawcy z ukosa patrzyli na pracowników posiadających małe dzieci. Trudno się dziwić. Przez lata panowało przekonanie, że rodzic małego dziecka to pracownik „na pół gwizdka” – często nieobecny z powodu przeziębienia czy przedszkolnego teatrzyku. Czasy na szczęście się zmieniły – dzięki nowym technologiom mamy dostęp do pracy zdalnej. Pracować możemy tak naprawdę wszędzie i o każdej porze. To oznacza, że nieobecny w biurze rodzic, opiekujący się chorym dzieckiem, może, korzystając z elastycznego czasu pracy, nadal wykonywać swoje obowiązki służbowe. Tę zmianę zaczynają dostrzegać pracodawcy, którzy próbują sprostać brakom kadrowym.

– Firmy coraz częściej widzą we wracających do pracy rodzicach potencjał. Przecież, gdy w naszym życiu pojawia się dziecko, nagle przybywa nad dużo więcej zajęć, z którymi musimy sobie poradzić. Skoro więc ten rodzic poradził sobie z wychowywaniem dziecka przez rok czy dwa lata, to znaczy, że teraz w pracy też będzie umiał to dobrze zorganizować – mówi Magda Pietkiewicz, ekspert rynku pracy i twórczyni platformy Enpulse. – Nie wolno zapomnieć też o tym, że pracownik mający małe dziecko, to pracownik lojalny. Kiedy ludzie zostają rodzicami, nagle stają się odpowiedzialni za inne osoby, więc nie mogą tak łatwo stracić pracy. Nie ma już miejsca na myślenie, o tym, że „nawet jak stracę tę pracę, to znajdę, no może nie dzisiaj, ale jutro, jakąś inną, może do tego czasu rodzice pomogą…” – dodaje ekspertka.

Rodzinno-zawodowa łamigówka

Osiągnięcie work-life balance jest nie lada wyzwaniem – szczególnie dla rodziców małych dzieci. Jak wynika z badania Hays Poland[2] aż 64 proc. kobiet oraz 42 proc. mężczyzn borykało się z trudnościami związanymi z pogodzeniem pracy i obowiązków domowych. Poukładania tej łamigówki nie ułatwia wszechobecny obraz rodzica-pracownika, który odnosi sukcesy na każdym polu.

– Konieczność wyboru między zaangażowaniem w życie rodzinne a zawodowe to codzienny problem wielu rodziców. Dlatego warto nauczyć się odpuszczać –  psychologowie nieustannie powtarzają, że nie musimy być idealni, wystarczy, że będziemy „wystarczający” – mówi Magda Pietkiewicz. – Dzieci nas nie oszczędzają i każdy młody rodzic będzie zmęczony, niezależnie od tego jak dużo jest w nim miłości i oddania. Takie wyczerpanie naszych wewnętrznych bateryjek nie sprzyja produktywności i efektywności. Oczywiście pracownik jest nadal pracownikiem i powinien wykonywać swoje obowiązki, natomiast pracodawcy powinni odpowiednio zarządzać jego zasobami – dodaje.

Praca z zaangażowaniem rodzica

Praca z zaangażowaniem pracownika-rodzica tak naprawdę niewiele się różni od pracy z zaangażowaniem osoby bezdzietnej. Każdy bowiem potrzebuje bezpieczeństwa psychologicznego. Każdy potrzebuje czuć się dobrze wśród ludzi, z którymi pracuje. Każdy potrzebuje czuć się doceniony. Ważne jednak jest to, by pamiętać, że pracownicy nie są jednakowi, a nasze działania powinniśmy dostosowywać do ludzi, którzy są w zespole.

– Jeśli większość zatrudnionych nie ma dzieci, to manager stoi przed dużym wyzwaniem. Musi przecież tak poukładać pracę i relacje, by nikt nie czuł się dyskryminowany. Ważne, by wszyscy rozumieli, że to, że ktoś wychodzi wcześniej, bo jego dziecko występuje w przedszkolnym przedstawieniu, nie oznacza, że ten człowiek mniej pracuje. To oznacza, że być może pewne obowiązki wykona później albo bardzo wcześnie rano. Rolą menadżera jest przygotowanie na to innych członków zespołu. Chodzi o to, by nasi współpracownicy zrozumieli, że to, że ktoś wychodzi wcześniej, nie znaczy, że nie wykonuje swoich obowiązków. Na tym polega właśnie praca z zaangażowaniem w zespołach różnorodnych – niezależnie od tego o jakiej różnorodności mówimy – żeby odpowiednio układać relacje w pracy tak, by każdy czuł się komfortowo – podkreśla Magda Pietkiewicz.

Magda Pietkiewicz jest ekspertem od HR i twórczynią platformy Enpulse, która służy do badania i budowania zaangażowania pracowników. Od ponad 20 lat zbiera doświadczenie i umiejętności w biznesie tworząc innowacyjne projekty we współpracy z największymi międzynarodowymi i lokalnymi markami. Współwłaścicielka firmy Zmotywowani.pl, firmy z ponad 10-letnim doświadczeniem w konsultingu HR, której częścią jest Enpulse. Magda posiada tytuł MBA w zakresie zarządzania biznesem uzyskany na Oxford Brookes University.

Enpulse to innowacyjna platforma zaprojektowana do badania i budowania zaangażowania pracowników w organizacji. Jej autorska metodologia skupia się na holistycznym podejściu do pomiaru zaangażowania oraz wykorzystuje zaawansowane narzędzia analizy danych, umożliwiając organizacjom uzyskanie głębokiego zrozumienia i skutecznych działań. Enpulse to narzędzie, dzięki któremu pracownicy mają głos, a zarządzający mogą pracować świadomie z zaangażowaniem, opierając się na danych, a nie na przeczuciach.

——-

Kontakt dla mediów:

Maria Strużkiewicz

m.struzkiewicz@agencjafaceit.pl

+48 606 702 770

Account Manager

Agencja Face It!


[1] https://media.pracuj.pl/59550-zawodowcy-na-dwa-etaty-polscy-rodzice-w-pracy

[2] https://www.hays.pl/kobiety

Współcześni studenci chętnie i odważnie podejmują pracę

Studenci szykują się już na rok akademicki – mentalnie, organizacyjnie i finansowo. Wielu z nich pracowało już podczas wakacji, a we wrześniu dołączą do nich kolejni, którzy wykorzystają dodatkowy, wolny od zajęć miesiąc na podreperowanie swoich budżetów.

Jak wynika z badań, prowadzonych na polskich uczelniach, współcześni studenci nie unikają pracy.   Raport Eurostudent podaje, że studia z pracą łączy aż 80% żaków! Ten wynik to nie tylko efekt wysokich kosztów życia, ale też chęci samorozwoju i gromadzenia doświadczeń, dzięki którym młodzi pracownicy stają się bardziej konkurencyjni na rynku pracy.

Młodzi ludzie poszukają ofert pracy głównie w sieci – w serwisach z ofertami, na grupach na FB oraz
na LinkedIn. Korzystają też z możliwości, jakie dają im uczelnie, które również dbają o kondycje finansową swoich podopiecznych.

Wielu kandydatów wysyła CV bezpośrednio do pracodawców w firmach, które ich interesują oraz kontaktuje z agencjami pracy tymczasowej, posiadającymi oferty niedostępne w innych miejscach
i gwarantującymi opiekę nad kandydatami pod kątem ciągłości zatrudnienia w zależności od zmieniających się możliwości czasowych
– mówi Anna Witek z firmy HR Quality. Ofert dla młodych ludzi jest sporo, jest w czym wybierać. Zatrudnienie studentów to bowiem spora korzyść dla pracodawców, którzy nie muszą opłacać ubezpieczeń społecznych, czy podatku dochodowego. Przedsiębiorcy coraz częściej doceniają też kompetencje młodych, świeżych umysłów, a także ich entuzjazm
i zaangażowanie. Młodzi są coraz odważniejsi i świadomi swoich atutów.

Choć studenci chętnie pracują i angażują się w powierzane im zadania, zawsze potrzebują jednej rzeczy – elastyczności czasu pracy. Praca musi być dostosowana do grafiku zajęć i trzeba mieć świadomość, że może on się zmieniać. Studenci wybierają więc najczęściej pracę na zlecenie płatną za godzinę,
chętnie w formie zdalnej, by uniknąć dojazdów i zyskać na czasie. Otwarte zakomunikowanie swoich potrzeb podczas rozmowy rekrutacyjnej pomaga spełnić te potrzeby.  Studenci dzienni najczęściej wybierają pracę wieczorami lub w weekendy.

Wbrew pozorom elastyczność czasowa może być dobrą kartą przetargową w wynegocjowaniu lepszego wynagrodzenia – uważa ekspertka HR Quality. Student może zaproponować pracę w nietypowych godzinach, co uzupełni zaangażowanie regularnych pracowników. To może być atut, który warto wyeksponować podczas pierwszej rozmowy. Czasy, w których studenci pracowali za „półdarmo” już się skończyły. Dzisiaj studenci są doskonale zorientowani w stawkach na rynku pracy. Sprawdzają możliwości, odważnie komunikują swoje oczekiwania i udowadniają, że ich zatrudnienie może być świetną inwestycją na przyszłość – podsumowuje Anna Witek.

StartUp Elevator – rusza polski Shark Tank Akademii Inwestora

Według raportu Polskie Startupy 2023 wśród obszarów wymagających zdaniem startupów wsparcia na czoło wysuwają się kwestie finansowania – aż 69% właścicieli startupów oczekiwałoby  wsparcia w obszarze szukania źródeł finansowania, a blisko połowa (48%) w zakresie współpracy z inwestorami. Po spotkaniach z inwestorami przedsiębiorcy najczęściej narzekają na brak feedbacku – problem ten doskwiera niemal co drugiemu ankietowanemu (45%). 

Wychodząc naprzeciw potrzebom zarówno polskich startupowców, jak i inwestorów, Akademia Inwestora rusza ze StartUp Elevator – inicjatywą łączącą innowacyjne startupy z doświadczonymi inwestorami. Wydarzenie to jest niepowtarzalną okazją dla przedsiębiorstw, które pragną zdobyć kapitał na rozwój swoich projektów, ale również zdobyć cenny feedback od branżowych ekspertów. 

Tu i teraz – decyzja o finansowaniu już w trakcie spotkania

Startup Elevator jest skierowany do firm z sektora startupów oraz do przedsiębiorstw o ugruntowanej pozycji szukających wsparcia finansowego na rozwój swoich pomysłów. Aby wziąć udział wystarczy przesłać prezentację firmy oraz opisać swoje potrzeby finansowe – później uczestnicy mają szansę zaprezentować się przed wyselekcjonowaną grupą inwestorów. Spotkanie ma formę inspirowaną popularnym amerykańskim programem „Shark Tank”, gdzie inwestorzy podejmują decyzje o dalszej współpracy lub inwestycji na miejscu. Całe wydarzenie jest nagrywane i udostępniane na platformie YouTube, co dodatkowo zwiększa zasięg prezentacji i daje możliwość dotarcia do międzynarodowego grona inwestorów.

– Podczas eliminacji, każda firma ma 10 minut na prezentację swojego pomysłu, po czym następuje sesja pytań i odpowiedzi z inwestorami. – tłumaczy Agata Jaślarz, twórczyni Akademii Inwestora. – Największym atutem wydarzenia jest możliwość uzyskania finansowania od ręki. Przedsiębiorca od razu dowiaduje się, czy jesteśmy zainteresowani inwestycją w jego biznes oraz jaki kapitał możemy mu zaoferować. Nie chcemy jednak, żeby przedsiębiorcy, w których nie zdecydujemy się zainwestować od razu wyszli od nas nie rozumiejąc naszej decyzji – każdy otrzyma od nas konstruktywny feedback, który może pomóc mu w dalszym rozwoju. – opowiada. 

Co wyniosą z eliminacji uczestnicy?

– Była to cenna lekcja tego jak najkorzystniej przedstawić swój pomysł, lekcja wystąpień publicznych i nawiązywania kontaktów. – opowiadają Magda i Michał Wrońscy, których startup FinFun uzyskał finansowanie podczas ostatniej Akademii Inwestora. – Poznaliśmy osoby, które mają większe doświadczenie biznesowe niż my i chętnie podzieliły się z nami swoimi spostrzeżeniami. Jednak najcenniejszym kontaktem są nasi Inwestorzy, bez których projekt nie miałby szans na poważny rozwój.

Z kolei Bartosz Obermüller, twórca aplikacji PartyFinder, podczas eliminacji poznał inwestora chętnego na włączenie startupu do portfela swoich firm. – Dzięki naszej relacji podpowiedział mi, w jaki sposób mogę podejść do działań na zupełnie nowym rynku, które w ostatnich dniach pojawiły się przed naszym startupem. PartyFinder planuje ruszyć na podbój rynku afrykańskiego poprzez przedstawicielstwo w Nigerii – jest to zupełnie obcy nam rynek, bardzo perspektywiczny, ale z dużą ilością niewiadomych. Rozmowa z przedstawicielem inwestora, którego poznałem na Akademii Inwestora, rozwiała przynajmniej kilka z naszych wątpliwości i mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości uda nam się rozwiać pozostałe. – mówi.

– Było dla mnie ogromną przyjemnością uczyć się od tak doświadczonych przedsiębiorców. – mówi Kamil Pionkowski, który wraz ze startupem Revbox brał udział w ostatnich eliminacjach do konferencji. – Najcenniejszą lekcją było zrozumienie, jak ważne jest jasne i zwięzłe komunikowanie wartości, którą nasz produkt dostarcza. Nauczyłem się także, że elastyczność w podejściu do biznesu jest kluczowa, aby móc szybko reagować na zmieniające się potrzeby rynku i oczekiwania inwestorów. – opowiada. – Postępując zgodnie z radami ekspertów, których udzielili mi podczas eliminacji, przedstawiłem ofertę Revbox jednemu z wiodących klientów w branży elektroniki. Nasza propozycja została przyjęta, co umożliwiło nam przejście do kolejnego etapu negocjacji. Dla mojego startupu to wielka chwila!

O Akademii Inwestora

StartUp Elevator wywodzi się z konferencji Akademia Inwestora, gromadzącej czołowe postaci świata inwestycji i biznesu. Wydarzenie to stało się platformą, która łączy nowatorskie pomysły z kapitałem, przyczyniając się do dynamicznego rozwoju polskiej sceny startupowej. Pomysł na Akademię zrodził się z nadmiaru prywatnych inwestorów gotowych na współpracę, których twórcy chcieli połączyć z przedsiębiorcami, osobami z pomysłem na siebie, doświadczonymi i poszukującymi kapitału na rozwój.

Więcej informacji: www.akademiainwestora.eu

Nowe podejście do rekrutacji w dobie zmieniającego się rynku pracy

W dzisiejszych czasach rekrutacja ulega dynamicznym zmianom, a potrzeby pracowników stają się coraz bardziej zróżnicowane. Na przestrzeni ostatnich kilku lat obserwujemy znaczącą ewolucję
w oczekiwaniach pracowników. Dziś na pierwszy plan wysuwa się dobrostan pracownika, co zmienia podejście firm do procesu rekrutacji. Firmy muszą nie tylko dostosowywać swoje oferty, ale także budować trwałe relacje z kandydatami, dbając o ich pozytywne doświadczenia.

Ostatnie lata przyniosły znaczące zmiany w sposobach pozyskiwania pracowników. Kiedyś firmy skupiały się głównie na oferowaniu atrakcyjnych pakietów benefitów. Dziś jednak najważniejszy stał się dobrostan pracowników – zarówno fizyczny, jak i psychiczny. To zmienia sposób, w jaki firmy podchodzą do rekrutacji – mówi Piotr Błaszczyk, Manager Działu Rekrutacji w HR Quality.

Znaczenie wiarygodności i relacji w rekrutacji

Piotr Błaszczyk podkreśla, że budowanie wizerunku firmy jako wiarygodnego pracodawcy jest dziś kluczowe. Wiarygodny pracodawca to taki, który dotrzymuje obietnic. Opinie obecnych i byłych pracowników mają ogromne znaczenie w kształtowaniu tego wizerunku – mówi Błaszczyk. Dodaje również, że ważnym elementem jest dostosowywanie kultury organizacyjnej firmy do zmieniającego się otoczenia oraz dbanie o odpowiednią komunikację wewnętrzną i zewnętrzną.

Ekspert zauważa, że w dzisiejszym, niezwykle dynamicznym świecie, pracownicy szukają stabilności
i przynależności do wartościowej społeczności. Firmy powinny aktywnie uczestniczyć w wydarzeniach branżowych, konferencjach i targach, a także dzielić się swoimi doświadczeniami w publikacjach.
To buduje nie tylko wizerunek firmy, ale także pozytywne relacje z kandydatami
– dodaje.
Piotr Błaszczyk zwraca uwagę na to, jak istotna jest personalizacja procesów rekrutacyjnych
oraz budowanie trwałych i autentycznych relacji z kandydatami. Kluczowym elementem są opinie obecnych i byłych pracowników oraz dopasowanie kultury organizacyjnej do zmieniającego się otoczenia. Ważna jest także odpowiednia komunikacja wewnętrzna i zewnętrzna, która buduje zaufanie i pozytywny wizerunek firmy.

Kiedy budować wewnętrzne struktury HR, a kiedy korzystać z usług agencji rekrutacyjnych?

Wielu pracodawców zastanawia się, czy warto inwestować w rozwój wewnętrznych struktur HR,
czy też lepiej skorzystać z usług agencji rekrutacyjnych. Piotr Błaszczyk wyjaśnia, że obie opcje mają swoje zalety, jednak kluczem jest znalezienie odpowiedniego balansu.

Budowanie wewnętrznych struktur HR jest zawsze wartościowe, ponieważ umożliwia dbanie
o motywację, zaangażowanie i lojalność pracowników. Jednak procesy rekrutacyjne, które są czasochłonne i wymagają zaawansowanych narzędzi, mogą być efektywnie outsourcowane
– mówi ekspert. Firmy takie jak HR Quality oferują pełne wsparcie w zakresie outsourcingu procesów rekrutacyjnych, począwszy od tworzenia profilu stanowiska, przez kampanię rekrutacyjną,
aż po selekcję i onboarding pracowników. Nasze wsparcie pozwala firmom skupić się na kluczowych aspektach działalności, podczas gdy my zajmujemy się pozyskiwaniem i selekcją najlepszych talentów – dodaje.

Pozytywne wrażenia z rekrutacji

Naszym celem jest nie tylko znalezienie odpowiedniego kandydata, ale także zapewnienie, że proces rekrutacyjny będzie pozytywnym doświadczeniem dla wszystkich stron – tłumaczy ekspert HR Quality. Oznacza to, że w procesie rekrutacyjnym nikt nie jest zapomniany, czy zaniedbany – również kandydat, który ostatecznie nie zostanie zatrudniony. Zawsze prosimy kandydatów o feedback, chcemy poznać ich odczucia co do przebiegu rekrutacji, tego jak czuli się w trakcie rozmów z nami. Opinie kandydatów, zarówno tych, którzy dostali pracę oraz tych, dla których rekrutacja nie zakończyła się zatrudnieniem, są niezwykle ważne w budowaniu obrazu firmy. 

Agencja Pracy HR Quality Polska Sp. z o.o. Sp. k. to firma o ugruntowanej pozycji rynkowej, świadczącą kompleksowe usługi z branży HR. W swej działalności kieruje się wartościami w dążeniu do kreowania stabilnego środowiska biznesowego
i budowania trwałych relacje opartych na zaufaniu i wartościach. HR Quality to przede wszystkim – wyjątkowi ludzie, pełni pasji i zaangażowania, którzy codziennie promują wartości i ideały społecznej odpowiedzialności biznesu. To oni tworzą unikalny klimat organizacyjny i sprawiają, że firma odnosi sukces.

Pieniądz lubi ciszę, czyli o inwestowaniu w nieruchomości na Cyprze Północnym

Cypr Północny – państwo, jak sama nazwa wskazuje, położone na wyspie Cypr, według ONZ to obszar wyspy będący pod okupacją turecką. Będąc bardziej precyzyjnym – jedynym państwem, które uznaje na arenie międzynarodowej odrębność Cypru Północnego i jego władz, jest Turcja i to jej wpływy dają inwestorom duże możliwości działania na wyspie.

O wyborze Cypru, jako miejsca inwestycji, często decydują ceny nieruchomości – minimum 30-40%, od takich lokalizacji jak Hiszpania czy Grecja, o innych, dużo droższych wyspach nie wspominając. Porównujemy oczywiście ten sam standard inwestycji, czyli to jakie mamy części wspólne – baseny, siłownie oraz bliskość do morza czy odległość od innej inwestycji – tłumaczy Szymon Darznik, właściciel inwestycjenacyprze.pl

Pierwszym krokiem w rozmowach jest określenie preferencji i możliwości – budżetu klienta, wielkości mieszkania, z jakim przeznaczeniem chce je zakupić – czy stricte inwestycyjnym do wynajmu, do dalszej odsprzedaży czy może ma to być funkcja mieszana, czyli kilka miesięcy mieszkamy, a przez resztę czasu wynajmujemy – wyjaśnia Szymon Darznik, po czym dodaje: Następna kwestia, to jak zakup ma być sfinansowany – czy przez np. kryptowaluty, czy gotówką. Tu pojawia się też kwestia tego, czy w jakiś sposób mamy się postarać o to, żeby zanonimizować ten zakup, czyli zrobić tak, aby nikt o tym nie wiedział. Trzeba pamiętać o tym, że nie ma wymiany informacji bankowej między Europą, a Cyprem Północnym.

Następnie zapraszamy na 2-3 dniowy pobyt na Cyprze Północnym, kiedy sprawdzamy i wybieramy inwestycje. Kolejny krok to tak zwany depozyt, czyli około 5 tysięcy funtów, co daje nam rezerwację nieruchomości na miesiąc bądź dwa. W tym czasie należy wpłacić 35% wartości takiej nieruchomości – opisuje Szymon Darznik, współwłaściciel inwestycjenacyprze.pl

Nieruchomość na Cyprze Północnym, czyli nie musisz mieć od razu całej gotówki

Po dokonaniu powyższych kroków, zależnie od tego na jakim etapie budowy jest nieruchomość, płacimy raty do dewelopera – zgodnie z harmonogramem. Raty są nieoprocentowane, są po prostu spłatą pozostałej kwoty, którą się zgodziliśmy zapłacić za dany apartament. W niektórych przypadkach jesteśmy w stanie wynegocjować to, że do momentu ukończenia budowy oraz otrzymania kluczy do gotowego apartamentu, wpłacimy deweloperowi jedynie 65% jego wartości. Pozostałe 35% możemy spłacać już z wynajmu. Średnio rocznie jest to od 12 do 15% zwrotu  za wynajem takiej nieruchomości już dla właściciela po odjęciu wszystkich kosztów , więc łatwo policzyć, że przez dwa lata odroczonej płatności po odbiorze, około 24 do 30% wartości spłaci najemca. O to, aby nieruchomość była wynajmowana i utrzymywana w odpowiednim stanie dbają firmy, które rekomendujemy bądź deweloper. Zysk, o którym wspomniałem jest to zysk pasywny, po odjęciu prowizji firmy zarządzającej, która pobiera dla siebie 30 proc. przychodu z najmu. Jest także liczony na dzień dzisiejszy, a należy podkreślić, że stawki wynajmu rosną, więc w perspektywie czasu dziś zakupiona nieruchomość może przynosić jeszcze większe zyski – przekonuje Szymon Darznik.

Dopasowany harmonogram płatności, tanie połączenia lotnicze z każdego miasta w Polsce i niższe  koszty życia, to tylko niektóre czynniki przemawiające za wyborem nieruchomości na Cyprze Północnym. Z kolejnych ważnych korzyści – Cypr Północny jest poza Unią Europejską i jej jurysdykcją, jest to państwo pod parasolem Turcji, drugiej siły w NATO i potęgi ekonomicznej i gospodarczej, a jednocześnie jest na styku Europy i Azji, w strefie offshore, co daje dodatkowe korzyści podatkowe – zauważa.

Ponadto legalnie możemy zakupić nieruchomości poprzez kryptowaluty, w transakcji wallet to wallet, czyli takiej praktycznie nie do wyśledzenia. Nigdzie indziej w Europie nie jest to legalne. Dodajmy do tego stale rosnące ceny nieruchomości oraz możliwość refinansowania zakupu poprzez bank cypryjski. Kiedy inwestycja jest wybudowana i mamy już przyniesienie własności na siebie, możemy iść do banku i bank refinansuje zakup takiej inwestycji nawet do 70% wartości. Ta wartość jest określana po aktualnej cenie rynkowej, czyli jeśli zakupiliśmy nieruchomość 2-3 lata temu, a jej wartość będzie liczona na dzień dzisiejszy, to może się okazać, że tak naprawdę otrzymamy całe pieniądze z powrotem, bo o tyle ta wartość wzrosła. Dodatkowo, jeśli chodzi o kredytowanie nieruchomości, to jesteśmy na etapie opracowywania przepisów i możliwości dla obcokrajowców, które będą dawały im możliwość zaciągnięcia kredytu na budowę nieruchomości. Natomiast to prawdopodobnie wejdzie w życie gdzieś w przyszłym roku – dodaje Szymon Darznik.

Mieszkanie w Warszawie czy na Cyprze – oto jest pytanie

Jednopokojowe studio, w prestiżowych lokalizacjach i bardzo rozwiniętej infrastrukturze, z widokiem na morze, to wydatek około miliona złotych, już z umeblowaniem i wszystkimi podatkami. Jeśli chodzi o naprawdę luksusowe wille, w konkretnych inwestycjach, to możemy mówić o trzech – pięciu milionach funtów – zdradza Szymon Darznik, właściciel inwestycjenacyprze.pl, po czym dodaje: Na ten moment jest więcej chętnych, niż dobrych nieruchomości. Najbardziej opłaca się kupić nieruchomość, która jest w trakcie budowy, a największym popytem cieszą się studia i dwupokojowe mieszkania.

Na Cyprze Północnym mamy coraz więcej Polaków, którzy pracują zdalnie i się tu przeprowadzili. W zależności od branży wystarczy  otworzyć tutaj spółkę, natomiast w takich działaniach jak nieruchomości czy transport, aby legalnie działać, będzie nam potrzebny lokalny wspólnik. Sam proces przeprowadzki nie stanowi żadnego problemu. Kiedy już mamy kontrakt na nieruchomość, możemy otworzyć konto bankowe w cypryjskim banku. I cieszyć się ze wszystkich przywilejów jakie to nam daje. 

Kamil Rafał Gancarz wyjaśnia przyczyny ostatnich dużych spadków na rynku Bitcoina

KOMENTARZ EKSPERCKI

Założyciel Gancarz Research, inwestor i analityk z 17-letnim stażem podjął się wyjaśnienia mechanizmów, które spowodowały ostatnio duże spadki kryptowalut, w tym Bitcoina. Kamil Rafał Gancarz wskazuje nieoczywiste przyczyny sytuacji na rynku elektronicznych aktywów – przede wszystkim kurs jena i decyzje japońskiego banku centralnego.

Ostatnie spadki na rynku Bitcoina, które wyniosły aż 14 proc. w ciągu doby, można przypisać kilku czynnikom, które łączą się zarówno z sytuacją makroekonomiczną, jak i globalnym ryzykiem geopolitycznym.

Japonia niedawno podniosła stopy procentowe, co jest jednym z kluczowych czynników, które wpłynęły na rynki. Bank Japonii, który przez długi czas utrzymywał ujemne stopy procentowe, najpierw podniósł je do 0,1 proc., a następnie do 0,25 proc. To spowodowało wzmocnienie japońskiego jena, który wcześniej mocno tracił na wartości w stosunku do dolara amerykańskiego. W rezultacie dolar osłabił się wobec jena o 12,43 proc. w krótkim okresie. Taka zmiana kursu walutowego była dużym zaskoczeniem, zwłaszcza że jen jest jedną z najważniejszych walut na świecie.

Niska stopa procentowa w Japonii sprawiła, że wielu inwestorów korzystało z tzw. strategii „carry trade”. Pożyczali oni jeny po niskim oprocentowaniu, zamieniali je na dolary, a następnie kupowali za te dolary różne aktywa, w tym również Bitcoina. Jednak gwałtowny wzrost wartości jena spowodował, że inwestorzy znaleźli się w trudnej sytuacji – ich długi w jenach rosły, a wartość aktywów, które kupili za dolary, zaczęła spadać. W efekcie, zmuszeni zostali do delewarowania swoich pozycji, co oznaczało sprzedaż najbardziej ryzykownych aktywów, takich jak Bitcoin, Ethereum, czy akcje technologiczne.

Nie można również pominąć wpływu napięć na Bliskim Wschodzie, które zwiększają globalną niepewność i prowadzą do większej zmienności na rynkach. Choć ten temat wymaga głębszej analizy, już teraz widać, że wprowadza on dodatkową warstwę ryzyka, która wpływa na decyzje inwestorów.

Warto również zwrócić uwagę na Indeks Produkcyjny (ISM PMI) w USA, który zaczął spadać po okresie wzrostu. Indeks ten jest wskaźnikiem przewidującym przyszłe trendy gospodarcze, a jego spadek sugeruje potencjalne problemy gospodarcze w USA, co również może skłaniać inwestorów do wyprzedaży ryzykownych aktywów, takich jak kryptowaluty.

Podsumowując, spadki Bitcoina są wynikiem połączenia wielu czynników: podwyżek stóp procentowych w Japonii, mechanizmu carry trade, rosnącego ryzyka geopolitycznego oraz pogarszających się wskaźników gospodarczych w USA. Wszystkie te elementy razem stworzyły sytuację, w której inwestorzy zaczęli masowo wycofywać się z ryzykownych aktywów, co doprowadziło do gwałtownych spadków na rynku kryptowalut.

Kamil Rafał Gancarz – polski finansista, przedsiębiorca, wynalazca, makroinwestor,  Prezes Zarządu szwajcarsko-polskiego start-upu technologicznego BITFOLD AG oraz aktywny trener dla wielotysięcznej społeczności polskich inwestorów, analityk i założyciel platformy edukacyjnej dla inwestorów Gancarz Research, ekspert i promotor branży Blockchain w zakresie technologii oraz inwestycji w tym obszarze, a także członek Mensa Polska, prelegent wielu konferencji ekonomiczno-biznesowych.