Mężczyzna współczesny to mężczyzna zagubiony? Z czym zmagają się faceci w XXI wieku i z jakiego powodu…

XXI wiek mimo, że wyzwolił kobiety, to zniewolił niejako mężczyzn i dopiero przez ostatnich kilka lat mają oni możliwość, aby poszukiwać nowej definicji męskości, nieograniczonej już genderyzmem i błędami swoich ojców. Ale, żeby tę wolność odnaleźć, trzeba wykonać trudną i nieoczywistą robotę w drodze do samopoznania…

„Chłopaki nie płaczą”, „nie maż się jak baba”, „musisz być twardy jak tatuś”, „kto to widział, żeby chłopiec był taki obrażalski”… To tylko niektóre „teksty” serwowane małym chłopcom, które doskonale wykonują swoją robotę w procesie wychowywania i… tworzą zamkniętych w sobie i bierno-agresywnych dorosłych facetów. My, mężczyźni z pokolenia millenialsów dorastaliśmy i kształtowaliśmy się na granicy dwóch światów i dwóch tradycji – odchodzącego do lamusa konserwatywnego podziału na to, co wypada dziewczynce a co chłopcu, oraz czasów współczesnych, w których jest się po prostu człowiekiem…

Na ramionach „olbrzymów”

Jeszcze 50 lat temu społeczne regulacje umieszczały mężczyznę w bardzo klarownej pozycji, stawiając przed nim konkretne wymagania – obecnie w naszych oczach okrutne, ale nie da się zaprzeczyć, że mimo wszystko brak opcji powodował w społeczeństwie niejaką spójność zarówno oczekiwań wobec mężczyzny jak i wyobrażeń jego samego na swój temat. W rodzinach wielopokoleniowych obserwowaliśmy naszych ojców i dziadków i to od nich uczyliśmy się męskości – bycia asertywnym, odpowiedzialnym, silnym i zaradnym – o ile oczywiście mieliśmy to szczęście, aby mieć we własnej rodzinie takie właśnie wzory do naśladowania. Były to jednak w wielu wypadkach wyłącznie pozory, ramy społeczne, w które wiele rodzin się nie wpasowywało…

I tak po latach od wyjścia z wieku dojrzewania wielu mężczyzn dalej żyje w dualizmie własnego spojrzenia na świat, który dzieli się na prawdziwych mężczyzn, nie okazujących uczuć, bo albo ich nie mają albo skutecznie tłumią, oraz na „nieudaczników”, czyli facetów, którzy nie radzą sobie zarówno w życiu prywatnym jak i zawodowym, otwarcie okazując zagubienie i nadmierną emocjonalność oraz zbierając przez to baty. Wszystko przez tradycyjne wychowanie, które w przypadku mężczyzn nie uznaje ich prawa do cierpienia, uczuć, zmęczenia czy też nawet chęci brania czynnego udziału w wychowywaniu dzieci, a nie tylko bycia chodzącym portfelem.

Spuścizna, którą współcześni mężczyźni otrzymali w spadku od swoich ojców i dziadków i dysonans, którego doświadczają, obserwując pewnych siebie, ale jednocześnie otwartych na emocje i doświadczenia młodych mężczyzn urodzonych już często w XXI wieku, powoduje jeszcze większe pogubienie, brak poczucia przynależności i niepewność wobec zmian, które zaszły w społeczeństwie obfitego w dyskurs na temat niebinarności czy płynności orientacji seksualnej. Jednocześnie pozbawieni tradycyjnych ram – zniekształconych w ciągu ostatnich kilku dekad między innymi przez kobiety wchodzące częstokroć w męskie buty – „osiadają” bezradnie we własnym życiu i czekają na wskazówki, które jeszcze nie nadeszły i długie pewnie nie nadejdą. XXI wiek stawia bowiem na wolność… Wolność wyboru, kierunku, odczuwania i pragnień… Nie daje zatem siłą rzeczy ram, w które można się wpasować, a człowiek z natury swojej bardzo często tego właśnie potrzebuje…

Szantaż kulturowy i DDA

Współcześni mężczyźni z pokolenia 30+ żyją wciąż pod wpływem niejako szantażu kulturowego kształtowanego przez lektury szkolne, czy „bohaterów”, których wciskają nam media. Ciągle jeszcze nie mogą przyznawać się do tego, że mają problemy, z którymi nie radzą sobie w pojedynkę. A skoro tłumią gniew, smutek czy poczucie niepewności narastają w nich emocje, które później skutkują agresją; wobec siebie lub innych.

Ale nieumiejętność regulowania emocji nie została wynaleziona przez współczesnych mężczyzn. Zjawisko to obserwowaliśmy już u wielu pokoleń wstecz, gdzie sposobem radzenia sobie z niewygodnymi uczuciami był (i oczywiście jest w dalszym ciągu) alkohol (ale i inne używki). Częstym zjawiskiem, które obserwuję jako biznesmen i trener mentalny jest grupa mężczyzn wśród pracowników korporacji na wysokich stanowiskach, trenerów, menadżerów, którzy wychowani zostali przez alkoholików z pokolenia urodzonego przed, w trakcie lub zaraz po wojnie i nie dosyć, że sami cierpią na syndrom DDA to jeszcze mierzyć muszą się z bolączkami charakterystycznymi dla mężczyzn na przełomie dwóch kultur, o których pisałem już wyżej.

A to tylko i zaledwie jeden przykład dla zjawiska, w którym mężczyzna zaprzecza temu, że ma problemy, bo tak został nauczony i radzi sobie z nimi w nieodpowiedni sposób. Na własnej skórze poznałem skutki takiego wzorca w postaci innego pogubionego mężczyzny i wiem jak ogromne poczucie bezsensu i bezcelowości, a wręcz kompletnego braku umiejscowienia towarzyszy takiemu młodemu mężczyźnie, będącemu pod wpływem starszego.

Największy problem współczesnego mężczyzny

„Prawdziwy” mężczyzna uważa, że musi radzić sobie z problemami sam. Swoje emocje, jeśli w ogóle je do siebie dopuszcza, traktuje na wyłączność. W najgorszym przypadku uzewnętrzni się przed innym facetem, przy alkoholu właśnie, a przebodźcowanie, smutki i agresję wyładuje na siłowni lub przed telewizorem podczas transmisji meczu – wolę już nie mówić o tych, którzy wyładują te emocje na kimś… Nie poprosi w każdym razie o pomoc… W jakiej pozycji, by go to ustawiło? Miałby pokazać, że jest słaby? Obnażyć się i przyznać przed światem, że tak jak kobieta może być delikatny, podatny na zranienie czy też (nie daj boże!) depresję i potrzebować wsparcia? Wstyd!

Z całym okrucieństwem naszych czasów i niepewnością, która z definicji przypisana jest XXI wiekowi, jedna rzecz cieszy mnie niezmiernie – że to, co napisałem wyżej młode pokolenie w końcu uważa za oczywiste bzdury. Na ulicach coraz częściej widać to pokolenie „kolorowych ptaków”, które eksploatuje świat na swój własny sposób, szuka odpowiedzi i nieskrępowanie mówi, co je boli. Dochodzi do ekstremów, to prawda. Jednak wierzę i historia nam to niejednokrotnie udowodniła, że aby doszło do homeostazy, czasem musi nastąpić odchylenie amplitudy w którąś stronę. I najważniejsza rzecz, której my, mężczyźni z pokolenia millenialsów, powinniśmy uczyć się od młodych, wkraczających dopiero w dorosłe życie, to umiejętność proszenia o pomoc…

Przebaczyć, przepracować i pójść do przodu

Najważniejszym pewnie i najtrudniejszym jednocześnie zadaniem dla współczesnego mężczyzny jest zostawienie za sobą swojego ego, chorobliwej, rozbuchanej i niepopartej właściwie żadną sensowną przyczyną dumy i przebaczenie – zarówno sobie jak i tym, którzy ukształtowali nas na „swój obraz i podobieństwo”. Swego czasu i ja, aby zrobić krok do przodu, przebaczyłem mojemu tacie i pozwoliłem sobie na to, aby współczucie zastąpiło złość. Podobno zobaczenie we własnych rodzicach ludzi jest jednym z najważniejszych etapów dorastania…

Przebaczenie to jednak zaledwie etap całego procesu przepracowywania problemów i schematów, które narosły w nas od dzieciństwa aż do momentu, w którym podejmujemy decyzję o stawieniu czoła temu wysiłkowi. I może się tak zdarzyć, że przemyśliwanie, czy oglądanie wystąpień coachów w Internecie nie będzie wystarczające. Dla osiągnięcia długotrwałych zmian powiedziałbym wręcz, że prawie na 100% nie zadziała. Potrzeba nam drugiej osoby w bezpośrednim kontakcie face to face, która zada właściwe pytania we właściwy sposób i nakieruje nas, wesprze w poszukiwaniu i przepracowywaniu problemów, traum i otwieraniu się na nowe. Ale nie łudźcie się, że ktoś odwali za was całą robotę. Tak dobrze nie ma… Przysłowiowe „pot, krew i łzy” należą zawsze do was.

Jakub B. Bączek

Jakub B. Bączek – Trener mentalny Mistrzów Świata i olimpijczyków, właściciel kilku firm, autor ponad 20 książek, sprzedawanych dziś w 17 krajach. Wykładowca studiów MBA na Akademii Leona Koźmińskiego, ekspert telewizyjny, mówca inspiracyjny, regularnie zapraszany do czołowych banków i korporacji. Twórca Akademii Trenerów Mentalnych™ i popularnych projektów szkoleniowych w Polsce i za granicą. Prywatnie pasjonat podróży, gry w golfa, buddyzmu i czytania książek. Uważa, że marzenia się nie spełniają – marzenia się… SPEŁNIA!

SYNDROM MIŁEGO FACETA – CZYM SIĘ OBJAWIA?

Syndrom Miłego Faceta jest dobrze zbadanym system mechanizmów i dysfunkcji w zachowaniu mężczyzn. W Stanach Zjednoczonych od wielu lat istnieją Męskie Grupy Wsparcia, a także terapie indywidualne, które pomagają wyjść z tego syndromu. W Polsce jest to temat nowy i mało znany. Na czym polega to zaburzenie i czym się objawia oraz jak pomóc mężczyznom sobie z nim poradzić, mówi Marcin Wąsik, pierwszy w Polsce mentor Syndromu miłego faceta, mentor mężczyzn i autor książki „Zintegrowana męskość”.

Czym według definicji jest Syndrom Miłego Faceta i skąd się wywodzi?

Dr. Robert Glover w książce „No More Mr. Nice Guy”, opisuje Syndrom Miłego Faceta jako: system myślenia opierający się na nieprecyzyjnych, wewnętrznych przekonaniach z dzieciństwa. Jako dzieci potrzebujemy potwierdzenia z zewnątrz, aby stworzyć poczucie własnego ja. Jeśli rodzice traktowali nas z miłością i szacunkiem, najprawdopodobniej czujemy się wartościową osobą, a świat wokół uważamy za bezpieczny. Jednak jeśli nie zaspokojono naszych potrzeb w odpowiednim czasie i w sposób ciągły (co nie oznacza, że rodzice byli dla nas źli), najprawdopodobniej czuliśmy się niekochani. Przez to od razu mamy wewnętrznie zakodowane przeświadczenie, że coś jest z nami nie w porządku, a świat nie zaspokoi naszych potrzeb – tłumaczy Marcin Wąsik, pierwszy w Polsce mentor Syndromu Miłego Faceta.

Jeśli chłopak nie dostał dowartościowania i akceptacji w dzieciństwie, istnieje duże prawdopodobieństwo, że jako dorosły mężczyzna nadal będzie go szukać. Efektem tych poszukiwań i próby zasłużenia na akceptację zawsze będzie utrata kontaktu ze swoim prawdziwym ja oraz rozwinięcie tak zwanego „toksycznego wstydu”, czyli przekonania, że u podstaw jesteśmy wadliwi. Syndrom Miłego Faceta jest taką formą ucieczki od prawdziwego ja. Mężczyzna robi wiele rzeczy aby być lubianym, robi wszystko aby uzyskać akceptację otoczenia, żony, partnerki, nawet jeśli postępuje wbrew sobie – dodaje Marcin Wąsik.

Charakterystyka Miłego Faceta według Marcina Wąsika

Praktycznie każdy z nas zna Miłego Faceta. Jest wspaniałym słuchaczem. Kobiety nazywają go „skarbem”, ale nigdy nie chcą iść z nim na randkę. To przyjaciel, który pomoże nam we wszystkim o co go poprosimy, nie zważając na to, że jego osobiste życie jest w rozsypce. To mąż, który desperacko próbuje dogodzić swojej żonie, która nie chce z nim sypiać. Syn, który w dzieciństwie postanowił, że będzie całkowicie inny niż ojciec i który pozostanie w bliskiej relacji z mamą pomimo stworzenia własnej rodziny. To ktoś kto nigdy nie ryzykuje utraty wizerunku, przez co jest pasywny i zachowawczy. To nieautentyczny przyjaciel zawsze dopasowujący się do zdania otoczenia. To mąż który, nigdy nie mówi co czuje i co myśli, uciekający w uzależnienia i pornografię. To mężczyzna który zamiast rozwiązywać własne problemy pozostaje pasywny i czeka aż rozwiążą się same – Oto przykłady tego, co Marcin Wąsik określa Syndromem Miłego Faceta.

Trzy ukryte umowy, którymi kieruje się Miły Facet

Na bazie doświadczeń z dzieciństwa MF stwarza trzy podstawowe Ukryte Umowy, dzięki którym będzie mógł radzić sobie z lękami i będzie w stanie zaspokoić własne potrzeby, są to:

Pierwsza umowa: Jeśli MF jest dobry i miły, stanie się taki, jakim chcieliby go widzieć inni, to będzie lubiany i kochany. Osoby, których pragnie, będą pragnąć jego.

Druga umowa: Jeśli nieproszony będzie w stanie spełniać potrzeby innych, to wtedy inne osoby też domyślą się, jakie są jego potrzeby i będą je spełniać, bez konieczności komunikowania im tego.Stąd wywodzą się opiekuńczość, umiejętność rozwiązywania problemów, zdolność do naprawienia wszystkiego.MF pomaga i troszczy się o innych ludzi, kiedy jego własne życie często jest chaotyczne lub nawet w rozsypce.

Trzecia umowa: Jeśli MF będzie robił wszystko dobrze i bezbłędnie, jeśli nikogo nie urazi i nie obrazi, będzie miał lekkie i bezproblemowe życie.

Ukryte umowy oczywiście nie działają, bo nikt poza MF nie wie, że one w ogóle istnieją. Rzecz jasna – MF nie zdaje sobie z tego sprawy. W rezultacie potrzeby MF nie zostają zaspokojone, bo nie bierze on żadnej odpowiedzialności za ich spełnienie. Powstaje tu paradoks, polegający na tym, że mężczyzna stał się Miłym Facetem po to, aby poradzić sobie z niepokojem, który towarzyszył mu od czasu, gdy był bezradnym dzieckiem. Jednak to, co robi, aby poradzić sobie z lękiem, jedynie utrzymuje tę bezradność i wzmacnia niepokój. Miły Facet wierzy, że tylko on daje wiele od siebie, a ci dla których to robi, nie odwdzięczają mu się tym samym – dodaje Marcin Wąsik.

Skutki Syndromu Miłego Faceta i jak mu pomóc?

Wszystkie wymienione wyżej cechy sprawiają, że mężczyźni cierpiący na Syndrom Miłego Faceta, nie potrafią pokazać swojej prawdziwej osobowości. Cierpią na tym ich związki, relacje i oczywiście oni sami. Wówczas potrzebna jest terapia i przepracowanie problemu.

Podczas sesji uczę mężczyzn jak uczynić własne potrzeby priorytetem, żyć w szczery i przejrzysty sposób, zbudować sobie system wspierających relacji oraz stworzyć zdrowe praktyki przekształcające dysfunkcyjne nawyki wynikające z Syndromu Miłego Faceta. Uczę mężczyzn jak być przejrzystym i szczerym, jak stawiać granice, wyrażać i nazywać swoje emocje i potrzeby, być obecnym i samoświadomym, jak się uspokajać i troszczyć o siebie, jak wejść w związek na całość nie zatracając się w nim jednocześnie.

Uczę mężczyzn jak wprowadzić i zharmonizować 5 aspektów męskiego życia:

– życie z pasją,

– męscy przyjaciele (chodzi o przyjacielskie relacje z innymi mężczyznami),

– życie poza strefą komfortu,

– regularne aktywności fizyczne,

– terapia, medytacja, dawanie swojego daru światu.

Mężczyzna w wyniku wprowadzenia powyższych aspektów w życie staje się Zintegrowanym Mężczyzną. Podstawą jego zachowań nie jest wówczas lęk, lecz pewność siebie i autentyczność – podsumowuje Marcin Wąsik.

Marcin Wąsik – Pierwszy w Polsce licencjonowany mentor Syndromu Miłego Faceta. Biznesmen, szkoleniowiec, mentor mężczyzn, autor książki „Zintegrowana męskość” oraz współautor bestselleru „Pokochaj swój umysł”. Wiedzę i doświadczenie zdobywał studiując na TPI University w USA u Dr. Robrta Glovera. Umiejętności coachingowe nabył od profesjonalistów z Instytutu Mukoid. Od kilkunastu lat intensywnie zajmuje się pracą z męskością i relacjami partnerskimi.

Współczesny mężczyzna i jego rola – Czy feminizm odarł nas z męskości?

Wszelki postęp społeczny niesie ze sobą obalenie pewnych funkcjonujących wcześniej norm, powszechnie przyjętych ustaleń, tradycji oraz przede wszystkim zmian w sposobie życia poszczególnych ludzi – często są to niestety zmiany wymuszone i zastające człowieka nieprzygotowanego. Taki los spotkał mężczyzn, gdy kobiety wywalczyły sobie niezależność…

Feminizm, każda z fal, poczynając od pierwszych emancypantek po działaczki XXI wieku, to bez wątpienia wielkie dobrodziejstwo dla wszystkich kobiet na całym świecie, które z biegiem lat zatacza coraz szersze kręgi. Niezależnie od tego, jak postrzegamy poszczególne akcje czy pojawiające się od czasu do czasu absurdy i dziwactwa ze strony niektórych radykalnych działaczek i działaczy, jest to z pewnością jeden z najważniejszych ruchów społecznych we współczesnej historii ludzkości.

Jak jednak wszystkie zmiany w dziejach ludzkości, również i emancypacja kobiet ciągnie za sobą mniejsze lub większe ofiary. W tym przypadku poszkodowanymi są mężczyźni. Ale uwaga, Panowie, nie wszczynajcie buntu, bo wcale nie chodzi o ponowne zagonienie Pań do opieki nad domem i dziećmi! Chodzi o to, aby to właśnie Wam pomóc się odnaleźć w tym nowym świecie, do którego nie jesteście przystosowani.

Spójrzmy na sprawę, zaczynając od podstaw – w pewnym momencie kobiety, które wcześniej nie wtrącały się do świata mężczyzn oraz miały swój własny świat domowych pieleszy i działalności na rzecz lokalnych społeczności, postanowiły walczyć o swoje prawo do wyboru drogi życiowej i posiadania realnego wpływu na to, co dzieje się w ich domu, mieście i kraju. Udało im się zdobyć prawa wyborcze, a także dotrzeć do świata polityki i biznesu. I chociaż wiele jeszcze zostało do zrobienia, już teraz kobiety znalazły się tak wysoko w hierarchii społecznej, jak nigdy wcześniej w dziejach naszej cywilizacji. Kobiety niczym już obecnie nie ustępują mężczyznom – są nawet (statystycznie) dużo lepiej wykształcone od nich. I zdaje się, że taki stan rzeczy powinien wszystkich cieszyć, a przede wszystkim mężczyzn, którzy w końcu mogą traktować swoje partnerki, żony, matki i siostry jako równych partnerów w dyskusji czy interesach. Niestety zmiany, które zaszły w społeczeństwie z wielu powodów mężczyzn zaskoczyły, a kobiety w poszukiwaniu własnej wolności, niejako z konieczności, zostawiły płeć męską na uboczu.

Efektem tego „porzucenia” są rzesze mężczyzn, którzy nie potrafią odnaleźć się w tym nowym, w pewnym sensie zdominowanym przez kobiety, współczesnym świecie. Kobiety natomiast, szukając nowej roli dla siebie, niejako odebrały dotychczasowe zadania mężczyznom, którzy przyzwyczajeni byli do monopolizacji pewnych zachowań i zadań. Gdy monopolizacja zanikła i granice się zatarły, mężczyźni stracili nie tylko poczucie bezpieczeństwa, ale również i celu. Czy wynika to z męskiej natury, że na wszystko musimy mieć wyłączność, abyśmy uważali to za wyjątkowe i warte starań? Być może. Nie ma to jednak większego znaczenia, ponieważ, jak już wspomniałem, emancypację kobiet uważam za wielkie dobrodziejstwo nie tylko dla nich samych, ale i dla nas. Mężczyźni natomiast nie mają innego wyboru, jak po prostu uporać się ze zmianami i przystosować do nich w najlepszy możliwy sposób.

Problem polega również na tym, że kobiety, walcząc o niezależność, uzależniły się jednocześnie od działania i bycia ciągle na 110% – coraz większy problem mają z odnalezieniem środka i balansu pomiędzy ambicjami a swoimi rzeczywistymi potrzebami. W praktyce oznacza to wiele Pań wypalonych zawodowo czy śmiertelnie zmęczonych spełnianiem na raz kilku lub kilkunastu ról społecznych. Nie da się przecież być jednocześnie matką, żoną, kochanką, siostrą, córką, businesswoman, artystką, działaczką i kobietą, i spełniać wszystkie związane z tym zadania na 100% swoich możliwości. To najprostsza droga do załamania nerwowego. Są to również pozostałości po systemie, który kobiety uciskał i sprawiał, że wciąż czuły się niedostateczne. W ten sposób właśnie starają się one nadrobić „stracony czas” i działają ponad swoje siły. Mężczyźni natomiast, widząc taki ogrom starań i możliwości kobiet, z jednej strony nie umieją odnaleźć się w nowym świecie, który nie narzuca już im bycia rycerzami na białych koniach, a jednocześnie, przykro mi to mówić jako mężczyźnie, rozleniwili się nieco wobec braku konkretnych wymagań.

Skoro zatem Panie nie wypowiedziały swoich wymagań na głos lub też nie wybrzmiało to należycie, ja wypowiem się w ich imieniu. 

Zmiany, które zaszły w społeczeństwie i zatarły praktyczne i kulturowe granice pomiędzy płciami wcale nie oznaczają, że nie możemy być już mężczyznami!

Nie wymaga się od nas wcale, abyśmy porzucili całkiem stare role. Naszym zadaniem jest dopasowanie ich do zastanych realiów. Jak wiele różnych procesów, także i ten polecam zacząć od pracy nad sobą i dotarcia do swoich potrzeb i pragnień.

Indywidualizacja oraz kult jednostki we współczesnym świecie sprawiły, że każdy z nas może samodzielnie wybrać rolę dla siebie – oczywiście stwarza to potencjalne problemy w odnalezieniu partnera/partnerki, z którym stworzymy idealny związek, ale tym większe będą szanse na to, aby tak dopasowana relacja przetrwała, niż gdybyśmy nie byli samoświadomi. Należy zatem dogłębnie pochylić się nad swoim JA i zastanowić się, z jakim bagażem emocjonalnym i historią jesteśmy na tym świecie, w jaki sposób nasze doświadczenia mogą nam pomóc, a w jaki sposób przeszkadzać w życiu i w relacjach oraz co jesteśmy w stanie dać od siebie innym, w jaki sposób zbudować nasze JA w konkretnej społeczności.

Najłatwiej oczywiście będzie bazować na schematach, które już istnieją niż tworzyć wszystko na nowo. Jestem zresztą przekonany, że nie jesteśmy w stanie wymyśleć nic, czego nie wymyśliliby już w jakimś stopniu nasi przodkowie. Wszystko, co robimy, jest jedynie inspiracją lub kontynuacją – stawaniem na ramionach olbrzymów. Będą zatem mężczyźni, którzy odnajdą się na nowo w roli dżentelmena, ale i tacy którzy będą stronić od całowania w dłoń i otwierania drzwi oraz docenią fakt, że kobieta chce zapłacić za siebie na randce. Żadna z tych rzeczy się zresztą nawzajem nie wyklucza. Grunt to określić swoje własne oczekiwania i sposób widzenia pewnych spraw i nie naginać ich w żadnej sytuacji, jeśli są dla nas ważne. Wówczas, gdy wypracujemy już sobie pewien rodzaj samoświadomości, łatwiej nam będzie nawiązać zdrową relację opartą na jasnych zasadach, które będą rezonować z obiema osobami ten związek tworzącymi.

Najważniejsze jest, aby współczesny mężczyzna pogodził się z tym, że współczesna kobieta nie potrzebuje więcej rycerza, obrońcy i wybawiciela. W dalszym ciągu ważne jest dla niej wsparcie oraz emocjonalna i bliska relacja oparta na wzajemnym zaufaniu. Nie chce jednak budować toksycznej zależności, w której jedna ze stron jest tą wciąż wymagającą ratowania z opresji. Zależy jej na równym traktowaniu i szacunku. Tak przynajmniej jest w relacjach zdrowych i budowanie właśnie takich relacji jest warte zachodu. Jeżeli natomiast ktoś wymaga od Was bycia bohaterem w relacji, to znaczy, że sam potrzebuje przepracować jeszcze kilka własnych problemów, zanim w taką relację wejdzie.

Jak to wygląda w praktyce?

Nie oczekuj, że Twoja kobieta będzie wykonywać za Ciebie rzeczy, które do niej nie należą. Wcale nie musi zajmować się domem, dziećmi i Tobą jako dodatkowym „potomkiem”, a zapominać o własnych potrzebach. Z drugiej strony Ty też nie musisz być jedynym żywicielem rodziny i zgrywać macho bez uczuć i z wiecznie twardym tyłkiem. Współczesne związki to równowaga sił, wzajemny szacunek, otwartość na partnera i coś co należy przede wszystkim pielęgnować i stale dopracowywać. W takiej relacji możesz być sobą i dbać o swoje potrzeby i marzenia, jednocześnie nie ograniczając w żaden sposób drugiej osoby.

Podsumowując zatem, kluczem do odnalezienia własnej roli we współczesnym świecie i w związku jest dla mężczyzny samoświadomość – zdanie sobie sprawy z własnych możliwości, ambicji, potrzeb i marzeń oraz dostosowanie ich do otaczającej go rzeczywistości. A z konkretów, które możesz wdrożyć w życie już teraz zanim dogłębnie przeanalizujesz samego siebie? Pożegnaj się z lenistwem i weź się za robotę! Zadbany wygląd i przeczytanie kilku książek zawsze pomoże w nawiązaniu kontaktu a następnie ciekawej rozmowy. Bądź w tym wszystkim sobą – oczywiście tą lepszą wersją Ciebie, której się CHCE…

Dawid Świstek – Pierwszy Polski HAXTER

Dawid Świstek – ekspert od relacji damsko-męskich, przedsiębiorca, autor książek i osiągający niezwykłe sukcesy TikToker.

To także niezwykle charyzmatyczny mówca. Przez ostatnich kilka lat, występując na wielu konferencjach, uzyskiwał liczne nagrody publiczności oraz dzielił scenę z wieloma gwiazdami z Polski i świata. Wśród nich znaleźni się m.in.: Brian Tracy, Kevin Hogan, Mateusz Grzesiak czy Marcin Prokop. W 2021 roku rozpoczął również działalność na TikToku, zakładając profil @polski_haxter. W swoich filmach porusza w szeroki sposób temat relacji damsko-męskich, promując jednocześnie nowoczesny model świadomego mężczyzny, którego określił mianem HAXTER. Jego działalność została doceniona przez liczne grono obserwatorów (ponad 295 tysięcy osób), zdobywając przy tym ogromne zasięgi w postaci ponad 62 milionów wyświetleń oraz ponad 4 milionów polubień. Profil @polski_haxter każdego dnia angażuje do szerokiej dyskusji na temat relacji, czego efektem są dziesiątki tysięcy komentarzy i udostępnień jego filmów.

Kim jest Haxter?

Haxter to nowe autorskie pojęcie stworzone przez Dawida Świstka. Haxter to zbiór cech osobowości, opisujących świadomego mężczyznę, który patrzy trzeźwym okiem na otaczający go świat i jest w stanie dostrzec prawdę o rzeczywistości bez ulegania własnym emocjom. Ma również swoje własne zdanie i nie popada w skrajności. Kluczową cechą Haxtera jest jego podejście do relacji z kobietami. Chce je zrozumieć i dobrze poznać, aby zudować zdrowy związek i cały czas go rozwijać. Haxter buduje trwałe relacje dzięki świadomości swoich potrzeb i emocji. Haxterskie podejście pokazuje również, jak można rozmawiać otwarcie o emocjach i jednocześnie być męskim.

Dawid Świstek jest pierwszym polskim Haxterem oraz twórcą tego pojęcia. Wszystko zaczęło się od założenia profilu na TikToku @polski_haxter w marcu 2021 roku. Dawid zaczął dzielić się swoimi przemyśleniami na temat relacji damsko-męskich. W zaledwie 2,5 miesiąca zbudował wokół swojej marki społeczność 100 tysięcy osób chcących budować świadomie związki, a jego filmy zostały odtworzone ponad 62 miliony razy. Oglądają go zarówno kobiety jak i mężczyźni, którzy chcą coś zmienić w swoich związkach. Obserwując historie swoich odbiorców, Dawid doszedł do wniosku, że w Polsce brakuje pojęcia określającego świadomego mężczyznę, zaangażowanego w swój związek. W ten sposób powstało pojęcie HAXTER.

Zdrowy związek we współczesnym świecie, czyli jak nawiązać dobrą relację z samym sobą i partnerem?

Budowanie relacji z drugim człowiekiem to nieraz tytaniczna praca, która wymaga szczególnych umiejętności z naszej strony? Nieprawda! Należy oczywiście otworzyć się na partnera i jego potrzeby oraz przemyślenia, ale w pierwszej kolejności musisz zbudować relację z samym sobą, aby móc później umiejętnie i w zupełnie naturalny sposób pielęgnować związek z drugą połówką. Czy jest to trudne? Tak, zwłaszcza na początku! Czy niewykonalne? Zdecydowanie nie! Zacznij od wdrożenia w swoje życie kilku prostych zmian, które dziś chcę Ci zaproponować.

Nie umiemy tworzyć zdrowych relacji z ludźmi! Problem ten nie dotyczy tylko ludzi żyjących w XXI wieku, ale, niestety tak jak wszystko inne w czasach globalizacji, bardziej rzuca się obecnie w oczy. Tylko dlaczego ciągle się z tym borykamy? Nasz podstawowy błąd polega często na tym, że odpowiedzi poszukujemy nie tam gdzie trzeba – obwiniamy innych, złe dopasowanie charakterów i usposobień, brak chęci ze strony partnera, brak inicjatywy, wygasające uczucie. Czasem bywa i tak. Pod tymi wszystkimi hasłami często jednak mieści się coś zupełnie innego – nie znamy samych siebie, nie posiadamy zdrowej relacji z samym sobą i nie jesteśmy świadomi ani naszych potrzeb i oczekiwań, ani ograniczeń. W ten sposób tkwimy w relacjach bez potencjału lub niszczymy te relacje, które przy odrobinie odpowiedniej pielęgnacji mogłyby trwać wiele lat. A przecież powinniśmy zdawać sobie sprawę z prawdziwości bardzo popularnej maksymy – Aby pokochali Cię inni, najpierw sam musisz pokochać (i zrozumieć) siebie!

Mimo rosnącej świadomości społecznej w dalszym ciągu często wchodzimy w związki bez głębszego zastanowienia – tylko dlatego, że chcemy z kimś być i nie wyobrażamy sobie dalszego samotnego życia lub po postu taki wybór jest dla nas wygodny ze względu na presję społeczną lub z innych przyczyn. Starsze pokolenie (czyt. po 30-tce 🙂 ) pamięta zapewne scenę z „Uciekającej panny młodej”, gdzie Julia Roberts po kilku ucieczkach sprzed ołtarza postanawia dowiedzieć się w końcu czegoś o sobie, zamiast wtapiać się i znikać w osobie, z którą tworzy związek – symbolem tego zagadnienia w filmie staje się zabawny wątek dotyczący jajek – bohaterka grana przez Roberts miała ulubiony sposób przygotowywania jajek w zależności od tego, jaki sposób lubił najbardziej jej narzeczony. Po przeprowadzeniu dialogu wewnętrznego i prób empirycznych na jajkach dochodzi do wniosku, że w ogóle ich nie lubi… 

Brzmi absurdalnie? Tylko pozornie! Każdy z nas miewa tendencję do tego, aby w relacji zapominać o własnej przestrzeni i relacji ze swoim JA – dopasowujemy się, odkładamy na bok nasze pragnienia, pasje i przekonania, często borykamy się z nieprzepracowanymi problemami, traumami z poprzednich związków i nawykami, które mogą te obecną relację popsuć w ekspresowym tempie. Aby zatem zadbać o związek, najpierw zadbaj o siebie – brzmi bardzo prosto i niezbyt odkrywczo, prawda? A mimo wszystko nie umiemy tej zasady wprowadzić w życie. Zwłaszcza kobiety chcą zadowolić wszystkich wokół i zapominają o sobie. Co dalej? Moje rady dla Ciebie są proste…

Odpowiedz sobie na podstawowe pytania

Znajdź przestrzeń i czas potrzebne do tego, aby zastanowić się nad swoimi pragnieniami. Niech Twoim hasłem przewodnim stanie się myśl: 

FAKT, ŻE KOGOŚ KOCHASZ, NIE OZNACZA, ŻE POKOCHASZ ŻYCIE Z TĄ OSOBĄ

Miłość to nie wszystko – nie chodzi o to, żeby patrzeć sobie nawzajem w oczy, ale żeby zgodnie patrzeć w tym samym kierunku. Zastanów się zatem nad tym, jak widzisz swoją przyszłość, jakie masz aspiracje i czy to, w jaki sposób chcesz żyć, nie kłóci się z perspektywą twojego partnera. Nieraz zdarza się, że rozmowy tak podstawowe między partnerami, jak chęć posiadania dzieci, nie mają w ogóle przed ślubem miejsca, co jest poważnym błędem i prowadzi do nieporozumień, kłótni i rozwodów (a to tylko jeden prosty przykład).

Samo poddanie własnych pragnień wiwisekcji nie wystarczy – pamiętaj, aby stawiać siebie na pierwszym miejscu, kiedy szukasz partnera życiowego i rzeczywiście bierz pod uwagę własne potrzeby. Takie podejście sprawi, że nie zmarnujesz czasu swojego i drugiej osoby. Wiele osób, zwłaszcza niestety kobiet, wracając z pierwszej randki nie zastanawia się nad tym, czy spędziło miło czas, ale nad tym, czy miło czas spędziła druga osoba. Co się dzieje dalej? Idziemy na kolejną randkę z osobą, która nas kompletnie nie interesuje podekscytowani tym, że zostaliśmy „polubieni”.

A jak Twoje poprzednie związki wpływają na obecny?

Brak dokładnego wglądu we własne wnętrze i nieprzepracowane problemy powodują, że bardzo często przenosimy traumy ze związku na związek – na przykład wtedy, gdy chorobliwa zazdrość wywołana zdradą poprzedniego partnera ujawnia się bez przesłanek o zdradzie w kolejnej relacji. Często niskie poczucie własnej wartości wywołane niepowodzeniami w prywatnym lub miłosnym życiu oddziałuje później na relacje z nowym partnerem – stąd w końcu między innymi biorą się natrętne pytania: „czy Ty mnie w ogóle jeszcze kochasz?” albo szantaże emocjonalne: „ja Cię już w ogóle nie obchodzę!”, które regularnie niszczą związek u podstaw, gdzie prym powinny wieść zaufanie, szczerość i otwartość, a nie wojny podjazdowe i manipulacja.

Jaki z tego wniosek?

Brak poczucia własnej wartości, wglądu we własne pragnienia i potrzeby oraz stawiania na pierwszym miejscu siebie, sprawiają, że coraz więcej związków zaliczamy do nieudanych. Brak dobrej relacji z samym sobą powoduje bowiem, że nie potrafimy zbudować takiej relacji z drugim człowiekiem. Jakie są tego efekty? Według danych GUS przyczyną aż 42% rozwodów jest tak zwane niedopasowanie charakterów – żebyśmy chociaż mogli z czystym sumieniem stwierdzić, że znaliśmy przed ślubem dobrze samego siebie, o partnerze już nie wspominając, może wówczas rozwodów byłoby mniej, tak samo jak nieprzemyślanych i nieudanych relacji.

Kluczem do szczęśliwego związku jest zatem przede wszystkim świadomość. Bardzo wielu związkom brakuje porządnego fundamentu. Natomiast, jeżeli obie strony są świadome swoich potrzeb oraz emocji, i następuje wymiana tych informacji, taka relacja ma szanse na to, żeby stać się silna. Gdy jesteśmy (samo)świadomi, stajemy się ciekawi siebie, obserwujemy nawzajem swoje zachowania, staramy się zrozumieć drugą stronę i zadajemy sobie pytania o przyczyny tych zachowań drugiej strony. W związku stawiającym na samoświadomość obojga partnerów chodzi również o dostrzeganie własnych błędów i umiejętność (chęć) ich poprawy. Taka postawa pozwala na samodoskonalenie siebie, a Wasza relacja tylko na tym skorzysta.

Zachęcam Was zatem do zadawania sobie pytań o swoje potrzeby, oczekiwania oraz świadomość w działaniu, a także do słuchania Waszych partnerów i regularnej wymiany myśli na tematy najważniejsze, dotyczące emocji i oczekiwań wobec drugiej osoby. Gwarantuję, że w ten sposób droga do zdrowego związku stanie się dużo prostsza.

Dawid Świstek – Pierwszy Polski HAXTER

Dawid Świstek – ekspert od relacji damsko-męskich, przedsiębiorca, autor książek i osiągający niezwykłe sukcesy TikToker.

To także niezwykle charyzmatyczny mówca. Przez ostatnich kilka lat, występując na wielu konferencjach, uzyskiwał liczne nagrody publiczności oraz dzielił scenę z wieloma gwiazdami z Polski i świata. Wśród nich znaleźni się m.in.: Brian Tracy, Kevin Hogan, Mateusz Grzesiak czy Marcin Prokop. W 2021 roku rozpoczął również działalność na TikToku, zakładając profil @polski_haxter. W swoich filmach porusza w szeroki sposób temat relacji damsko-męskich, promując jednocześnie nowoczesny model świadomego mężczyzny, którego określił mianem HAXTER. Jego działalność została doceniona przez liczne grono obserwatorów (ponad 295 tysięcy osób), zdobywając przy tym ogromne zasięgi w postaci ponad 62 milionów wyświetleń oraz ponad 4 milionów polubień. Profil @polski_haxter każdego dnia angażuje do szerokiej dyskusji na temat relacji, czego efektem są dziesiątki tysięcy komentarzy i udostępnień jego filmów.

Kim jest Haxter?

Haxter to nowe autorskie pojęcie stworzone przez Dawida Świstka. Haxter to zbiór cech osobowości, opisujących świadomego mężczyznę, który patrzy trzeźwym okiem na otaczający go świat i jest w stanie dostrzec prawdę o rzeczywistości bez ulegania własnym emocjom. Ma również swoje własne zdanie i nie popada w skrajności. Kluczową cechą Haxtera jest jego podejście do relacji z kobietami. Chce je zrozumieć i dobrze poznać, aby zudować zdrowy związek i cały czas go rozwijać. Haxter buduje trwałe relacje dzięki świadomości swoich potrzeb i emocji. Haxterskie podejście pokazuje również, jak można rozmawiać otwarcie o emocjach i jednocześnie być męskim.

Dawid Świstek jest pierwszym polskim Haxterem oraz twórcą tego pojęcia. Wszystko zaczęło się od założenia profilu na TikToku @polski_haxter w marcu 2021 roku. Dawid zaczął dzielić się swoimi przemyśleniami na temat relacji damsko-męskich. W zaledwie 2,5 miesiąca zbudował wokół swojej marki społeczność 100 tysięcy osób chcących budować świadomie związki, a jego filmy zostały odtworzone ponad 62 miliony razy. Oglądają go zarówno kobiety jak i mężczyźni, którzy chcą coś zmienić w swoich związkach. Obserwując historie swoich odbiorców, Dawid doszedł do wniosku, że w Polsce brakuje pojęcia określającego świadomego mężczyznę, zaangażowanego w swój związek. W ten sposób powstało pojęcie HAXTER.