Czy ustawa frankowa jest jeszcze możliwa?

Czy ustawa frankowa jest jeszcze możliwa?

Komentarz ekspercki:

adw. Andrzej Zorski – wspólnik w Pilawska Zorski Adwokaci

Przez ostatnie kilka tygodni mamy do czynienia z bardzo intensywnym przekazem środowisk skupionych wokół Komisji Nadzoru Finansowego, mającym za przedmiot propozycję stworzenia „ustawy frankowej”. Choć koncepcje zmieniają się w czasie i są uzależnione od aktualnych okoliczności zewnętrznych, to ich wspólnym celem jest takie uregulowanie sytuacji kredytobiorców „walutowych”, aby uniemożliwić im masowe wygrywanie spraw w sądach.

Przede wszystkim środowisko bankowe zmierza do ustawowego uregulowania kwestii abuzywności klauzul czy skutków ustalenia nieważności umowy w całości. Bankowcy chcą odgórnie uregulować brak możliwości rozliczenia kredytu przez sądy „na zero”, w szczególności poprzez obligatoryjną zamianę na kredyt złotówkowy oprocentowany WIBOR-em od samego początku lub rozliczaniem wpłat i wypłat po kursach średnich NBP. Przypomnijmy, że „Frankowicze” w sądach wygrywając swoje sprawy, doprowadzają do ustalenia nieważności swoich umów. Skutkiem powyższego jest obowiązek zwrotu wyłącznie kapitału – bez odsetek, prowizji, czy jakichkolwiek innych dodatkowych świadczeń. To właśnie ustawa miałaby rzekomo wykluczać.

Punktem zapalnym nagłego uaktywnienia się tegoż środowiska w mediach było ogłoszenie opinii Rzecznika Generalnego TSUE Anthony’ego Micheala Collinsa z dnia 16 lutego 2023 roku w sprawie C-520/21, jednoznacznie wskazującej na brak możliwości uzyskania tzw. wynagrodzenia za korzystanie z kapitału przez banki. Przypomnijmy, że banki liczyły jeszcze do niedawna na to, że nawet przy ustaleniu nieważności zawartych umów kredytów waloryzowanych walutą obcą będą mogły domagać się środków za to, że kredytobiorca przez dany okres korzystał z ich pieniędzy. Wydaje się jednak, że wspomniana opinia jednoznacznie taką możliwość wykluczyła. Co prawda to jeszcze nie wyrok, ale wszystko wskazuje na to, że orzeczenie, które zapadnie za kilka miesięcy, będzie w tym zakresie analogiczne. Wydaje się, że bankowcy też tak uważają.

Zabawne w tym wszystkim jest to, że kiedy cały spór się rozpoczynał – w roku 2014 i 2015 – banki, jak i KNF, były zdecydowanie przeciwne uregulowaniom ustawowym, które dzisiaj same proponują. Powodem jest oczywiście to, że wtedy wydawało im się niemożliwe, aby sądy masowo takie umowy wykluczały z obrotu. Aktualnie sytuacja jest zupełnie inna – statystyki pokazują, że około 99 % tego typu umów w sądach jest uznawana za nieważne. Dlatego też dzisiaj taka ustawa z punktu widzenia banków byłaby zdecydowanie opłacalna. Sęk w tym, że jest na to zdecydowanie za późno. Zresztą takie uregulowanie sytuacji prawnej stron byłoby sprzeczne z Dyrektywą 93/13.

Środowiska bankowe mają niesłychaną tendencję do interpretacji niekorzystnych dla nich wyroków TSUE w taki sposób, aby wmówić opinii publicznej wniosek zupełnie przeciwny. Tak było po pierwszej polskiej sprawie „frankowej” w TSUE (C-260/18), jak i kolejnych (np. C-19/20). Ich interpretacje oczywiście nie wytrzymywały próby czasu i stanowiska polskich sądów powszechnych, ale zapewne część osób do walki zniechęciły. Nie zdziwiło mnie więc, że niedawno zapadły wyrok w sprawie C-6/22 z dnia 16 marca 2023 roku również postanowiły przekuć w pozytyw. A że teoretycznie jego materia pośrednio wpisywała się w modny ostatnio temat rzekomej ustawy frankowej, to na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. W mediach możemy więc przeczytać, że ten wyrok nie tylko pozwala ustawodawcy na ustawowe uregulowanie sytuacji „Frankowiczów” w sposób zaproponowany przez KNF, ale wręcz takie zachowanie nakazuje. Przedstawiciele środowiska zdają się jednak albo niecelowo (z powodu braku dostatecznej wiedzy prawniczej) albo celowo (z powodu oczywistego partykularnego interesu) manipulować opinią publiczną. Nie tylko pomijają znaczną część tego orzeczenia, ale też i cały uprzedni dorobek TSUE w tego typu kwestiach.

Jedynym prawdziwym twierdzeniem jest to, że rzeczywiście TSUE nie wyklucza możliwości ustawowego uregulowania takich sytuacji. Diabeł jednak tkwi w szczegółach. Otóż zgodnie zarówno z wyrokiem C-6/22, jak i poprzednimi wyrokami, taka ustawa musiałaby przywracać sytuację faktyczną i prawną stron, która miałaby miejsce, gdyby bank nie stosował nieuczciwych zapisów. Ustawa mogłaby więc co najwyżej … masowo unieważnić te umowy. A raczej nie o to bankom chodzi. Przypomnijmy, że ten problem ustawowo już w 2014 uregulowały Węgry. W sposób nie do końca korzystny dla kredytobiorców, stosując pośrednie, „sprawiedliwe” rozwiązanie. Jednak TSUE – choćby w wyroku z dnia 14 marca 2019 roku w sprawie C-118/17 (Z. Dunai p-ko ERSTE Bank Hungary zrt.) – już orzekł, że taka ustawa w zakresie, w jakim zamyka drogę kredytobiorcom do dochodzenia pełni ich praw, jest niezgodna z Dyrektywą 93/13 i kredytobiorcy pomimo uchwalenia ustawy dalej mogą domagać się swoich słusznych roszczeń. A więc w skrócie – ustawa tak, zabranie uprawnień już nie. I pośrednio to samo zostało powtórzone w polskiej sprawie. Zresztą TSUE i do tego węgierskiego wyroku się odwoływał. Bankowcy zupełnie zdają się zapominać, że kwestia ustawowej próby zamknięcia drogi konsumentom w dochodzeniu ich praw została już w unijnej jurysprudencji w całości zakwestionowana. Uchwalenie takiej ustawy byłoby więc i tak bezskuteczne. Zupełnie nie rozumiem ich przekonania o tym, że ich propozycja – niezależnie od moralnej czy społecznej oceny takiego rozwiązania – jest w obecnej sytuacji prawnej w ogóle możliwa.

Warto także zaznaczyć, wbrew twierdzeniom niektórych prezesów banków, jak i samego KNF-u, że sprawy „frankowe” w Polsce nie opierają się wyłącznie o tzw. abuzywne postanowienia dotyczące sposobu ustalania tabel kursowych banków. To kolejny przejaw ignorancji. Mamy przecież gros orzeczeń, które odnoszą się także do nienależytego informowania kredytobiorców o ryzyku kursowym. Zdaniem znakomitej większości polskich sędziów to równorzędny argument świadczący o nieważności umów kredytów waloryzowanych. Nie jest więc tak, że to tylko kwestia samych spreadów, a „Frankowicze”
z Dyrektywą 93/13 na ustach chcą na niewielkim błędzie banków uzyskać darmowe kredyty. To retoryka mająca za zadanie obrzydzić tę grupę społeczną i nastawić resztę społeczeństwa spłacającą drogie, WIBOROwe kredyty przeciwko nim. No bo, dlaczego sąsiad ma mieć lepiej?

O podstawowych błędach w rozumowaniu prawniczym świadczą także argumenty, jakimi wspomniane środowisko się posługuje. Otóż KNF odwołuje się przede wszystkim do argumentów ekonomicznych czy sprawiedliwościowych. Z punktu widzenia prawnej ochrony konsumentów w Unii Europejskiej takie argumenty są w całości pozbawione znaczenia,
o czym przypomniał zresztą szeroko Anthony Micheal Collins w swojej opinii. To, ile banki na tym stracą, nie ma po prostu tutaj znaczenia i nie powinno ustawodawcy interesować.

Najprawdopodobniej kwestia „Frankowiczów” będzie mieć ogromny, pozytywny wpływ na cały bankowy sektor w Polsce i musimy to w końcu zrozumieć. Jeżeli przez kilka dobrych lat banki nie będą mogły wypłacać sobie z tego powodu dywidend, to na następne kilkanaście czy kilkadziesiąt lat dobrze tę lekcję zapamiętają. Gwarantuję, że obecnie osiągane przez nie zyski spokojnie pozwolą przetrwać i bankom i całemu systemowi finansowemu w Polsce. Natomiast jeżeli w przyszłości znowu pojawią się wątpliwości dotyczące tego, jak zachowywać się w stosunku do konsumentów, mam nadzieję, że banki będą wiedziały, co robić. Pamiętajmy więc, że sprawy „Frankowiczów” ważne są dla nas wszystkich – aktywnych uczestników systemu bankowego w Polsce. W dobie zupełnej „bankizacji” obrotu środkami pieniężnymi, choćby poprzez znaczne ograniczenia w korzystaniu z gotówki, wszyscy powinniśmy być żywo zainteresowani tym, aby banki trzy razy zastanowiły się nad tym, jak zachowywać się w stosunku do klientów. Nie jest więc tak, że „Frankowicze” grają przeciwko reszcie społeczeństwa, które będzie musiało zrzucić się na ich roszczenia. Oni przede wszystkim torują drogę do uczciwej, prokonsumenckiej bankowości XXI wieku. Czasy się zmieniły, a szanse na odzyskanie przez banki takiego statusu jak w latach dziewięćdziesiątych czy dwutysięcznych bezpowrotnie zniknęły – zaręczam, z korzyścią dla nas wszystkich. Powinno to w końcu zrozumieć i zająć się minimalizacją strat, a nie ciągłą walką
z oczywistym.

Idealne kurtki na zimowy wyjazd.

Stylowo, ciepło i wygodnie


Idealne kurtki na zimowy wyjazd.

Stylowo, ciepło i wygodnie

Praktyczna kurtka zimowa to must-have na chłodniejsze miesiące, szczególnie jeśli planujemy wyjazd w góry. Warto zatem wybrać kurtkę, która będzie zarówno ciepła, jak
i stylowa. Każda z nas ma inny gust, dlatego znalezienie idealnej odzieży wierzchniej stanowi nie lada wyzwanie. Możemy być fankami wzorów albo przeciwnie – nosić wyłącznie jednokolorowe kurtki. Podobnie jest z kapturem – jedne go nie lubią, a inne nie wyobrażają sobie bez niego zimy. Na szczęście dziś, każda z nas znajdzie coś dla siebie. Wystarczy się zainspirować!

Główna zasada w poszukiwaniu idealnej, zimowej kurtki? Nie idź na kompromisy! Albo ciepła, albo wygodna, albo stylowa? Nie – nie musisz wybierać. Praktyczne i modne kurtki naprawdę istnieją, a co więcej, możesz je kupić w polskich domach mody. Co najważniejsze, taka kurtka sprawdzi się idealnie na zimowy wyjazd, ale także na co dzień – do pracy, szkoły czy na miasto.

Przede wszystkim jakość

Mówi się, że na butach i odzieży wierzchniej nie należy oszczędzać. Coś w tym jest – lepiej nosić porządną kurtkę kilka sezonów, niż wymieniać co rok na nową. Paradoksalnie zamiast oszczędzić, wydamy jeszcze więcej. Jakość powinna łączyć się też z praktycznością. Chodzi tu o małe detale, które dopełniają całość stylizacji, np. ciut dłuższe rękawy (jeszcze więcej ciepła), śliski materiał (wodoodporność), wytrwałe zamki i guziki (dodatkowa ochrona).

Skąd czerpać inspiracje?

Jak wybrać idealną kurtkę, kiedy możemy wybierać spośród setek projektów? Odpowiedź jest jedna i brzmi: podążaj za własnym stylem. Trendy są oczywiście ważne, ale nigdy nie najważniejsze. Pamiętaj, że oprócz kurtki, zapewne założysz jeszcze czapkę, szalik, rękawiczki i ocieplane obuwie. Warto zatem myśleć o stylizacji całościowo – nie wszystko musi do siebie pasować, ale tzw. „miszmasz” nie będzie wyglądał korzystnie na tle białego krajobrazu.

Dono da Scheggia to wyjątkowe miejsce w centrum Katowic, w którym znajdą Państwo ubrania
i obuwie takich marek jak SPORTALM, CASADEI czy TRICOT CHIC. Nową kolekcję inspirowaną latami 80-tymi można zakupić stacjonarnie, w nowo zaaranżowanej przestrzeni, lub online na: https://donomoda.pl/

ARTE.tv uruchamia „ARTE: Tydzień w Europie” – nowy, cotygodniowy magazyn informacyjny

Bądź na bieżąco z informacjami, o których mówi Europa! Bezpłatny europejski kanał VOD ARTE.tv wzbogaca swoją ofertę programową cotygodniowym serwisem informacyjnym „ARTE: Tydzień w Europie” dostępny pod linkiem: https://www.arte.tv/pl/videos/RC-023198/arte-tydzien-w-europie/. Nowy magazyn trwa około 15 minut i przedstawia świeże spojrzenie na europejskie informacje:

• prezentuje ważne wiadomości tygodnia na tematy polityczne, gospodarcze lub społeczne, jeden bardziej nietypowy temat, a kończy informacjami  kulturalnymi;

• wiadomości są przedstawiane w jednym z czterech języków ojczystych prezenterów: niemieckim, francuskim, angielskim lub hiszpańskim;

• dzięki polskim, włoskim, greckim i węgierskim napisom wiadomości mają również szansę  dotrzeć do szerszej grupy odbiorców;

• osoby prowadzące zwracają się do publiczności bezpośrednio, bezpretensjonalnie i nieformalnie;

• nowy magazyn jest rozpowszechniany przez  największe europejskie  media: Gazetę Wyborczą, El País, Le Soir, Internazionale, Kathimerini i Telexem.

Nowe odcinki magazynu „ARTE: Tydzień w Europie” pojawiają się online w każdy poniedziałek w bezpłatnym serwisie arte.tv, a także na kanale ARTE na YouTube oraz w cyfrowych kanałach partnerów ARTE.

Ta nowa oferta pozwala ARTE zrobić dodatkowy krok ku realizacji jej europejskiej misji i umacnia nasze ambicje, by stać się europejską marką kulturalną i audiowizualną.

Emelie de Jong, dyrektorka programowa ARTE

Od 2015 roku ARTE.tv stale poszerza swoją wielojęzyczną ofertę, między innymi dzięki wsparciu Unii Europejskiej. Magazyn „ARTE: Tydzień w Europie” jest współfinansowany przez Unię Europejską w ramach działania przygotowawczego „Europejskie platformy medialne”.

Zadbaj o skórę po zimowym wyjeździe – zastosuj te 4 wskazówki!

Niska temperatura jest zdrowsza dla skóry niż wysokie temperatury. Pobudza krążenie, odświeża, ożywia oraz odmładza. Jednak podczas i po ekstremalnych warunkach, całym dniu spędzonym na stoku, przy ujemnych temperaturach i wietrznej pogodzie, cera odczuwa ich skutki. Przestrzeganie następujących wskazówek, pozwoli na zachowanie zdrowej, promiennej skóry po najbardziej mroźnych wyjazdach.

Nawilżenie na odpowiednim poziomie

W wyniku wolniejszej pracy gruczołów łojowych zimą ochronny płaszcz lipidowy skóry staje się cieńszy, a naskórek przesuszony. Skóra jest zaczerwieniona i podrażniona. Co ważne, podczas mrozów skóra traci dwa razy więcej wody niż latem.W zimowej pielęgnacji cery nie może zabraknąć kosmetyków, które zawierają składniki wiążące wodę w skórze i zapobiegają jej odparowaniu.

Szczególnie korzystne będą tu preparaty z kwasem hialuronowym i ceramidami. Krem nawilżający, który jest najważniejszym kosmetykiem nie tylko zimą, powinniśmy dobrać do rodzaju cery. W przypadku cer mieszanych i tłustych lepszym rozwiązaniem będzie preparat o lekkiej konsystencji. Pamiętajmy jednak, by nie aplikować ich na skórę bezpośrednio przed wyjściem na mróz – mówi Sandra Bujnowska, kosmetolog, założycielka marki SensualSpa.

Sposób na podrażnienia

W okresie zimowym cera jest bardziej podatna na podrażnienia spowodowane warunkami atmosferycznymi. Czerwone, piekące policzki czy napięta skóra to uboczne skutki przebywania na świeżym powietrzu dniu, którym w łatwy sposób można zaradzić. Warto zwrócić uwagę na preparaty z witaminami i składnikami wzmacniającymi ściany naczyń krwionośnych.

By zadbać o cerę po zimowym wyjeździe warto zastosować odżywcze serum. Z naszej serii SensualSpa polecam Marula Oil Facial Serum. Zawarty w produkcie olej marula zawiera naturalne źródła witamin C i E oraz szereg niezbędnych aminokwasów, które ożywiają i odnawiają komórki skóry. Połączenie olejków sprawia, że skóra jest dłużej nawilżona, co nadaje jej zdrowy, promienny blask – dodaje Sandra Bujnowska.

Usta proszą o pomoc

Podczas okresu zimowego warto szczególnie zadbać o usta, które są pozbawione gruczołów łojowych, a ich cienka i delikatna skóra jest bardzo podatna na wysuszenie, pęknięcia i spierzchnięcia. Pomadek lub balsamów do ust nie powinno zabraknąć w kosmetyczce w okresie zimowym. Warto nosić je również przy sobie, na przykład w kieszeni. Warto regularnie, po posiłkach zastosować preparat, by uchronić wargi przed nadmiernym wysuszeniem.

Łagodny demakijaż

Zimą warto postawić na delikatne oczyszczanie cery. Najlepiej zastosować dwuetapowy demakijaż, który łagodnie usunie zanieczyszczenia z podrażnionej mrozem i wiatrem skóry. Niewskazane jest silne odtłuszczanie skóry, ponieważ wytwarzana przez skórę warstwa sebum to dla niej doskonała ochrona przed negatywnym wpływem czynników zewnętrznych. Po demakijażu warto zastosować łagodny tonik i odżywczy krem na noc.

Wojtek Gawenda- artysta na emigracji

Jak wygląda promowanie kabaretów w Kanadzie? Co robi Pan aby przyciągać widzów? Czy wygląda to inaczej, niż w Polsce?

Jak w każdej branży, a kabaret nie jest tutaj wyjątkiem, w promocji produktu najlepszym sposobem promocji jest jakość samego produktu. Dlatego najlepszą promocją  kabaretu jest scena i publiczność, która od razu, na bieżąco weryfikuje ”produkt”. Cisza, znużenie, brak reakcji dość jednoznaczne i brutalnie sugeruje, że ów „produkt” jest nietrafiony. Salwy śmiechu, szampańska zabawa na widowni i pytania kiedy będzie następny program dosyć jednoznacznie z kolei sugerują, że „produkt” sprzedał się wyśmienicie. No ale oczywiście zanim nastapi owa weryfikacja „na żywo” to jakoś publiczność musi się dowiedzieć kiedy i gdzie ma się zjawić. Tutaj reklama nie różni się od tej w Polsce: są komunikaty radiowe, telewizyjne, prasowe a w dzisiejszych czasach również, a może przede wszystkim , informacje w internecie, mediach społecznościowych. Wykorzystujemy również banaery, plakaty i ulotki.

Czy wystawia Pan kabarety również dla kanadyjskiej publiczności? Jeśli nie, to czy planuje Pan robić to w przyszłości?

Nie występuję dla kanadyjskiej publiczności angielskojęzycznej tylko dla polonijnej, czyli dla Kanadyjczyków polskiego pochodzenia, więc moje programy są w języku polskim i adresowane  do polskojęzycznej publiczności. Nie jest to wynikiem bariery językowej, a bardziej bariery mentralnej. Urodziłem się i wychowałem nad Wisłą, więc moje poczucie humoru, dowcipu jest zdecydowanie różne od anglosaskiego. Oczywiście są jakieś podobieństwa, ale różnic jest zdecydowanie więcej, więc wolałem dla zdrowia psychicznego zarówno mojego jak i publiczności pozostać przy polskim poczuciu humoru.

Czy kiedyś sie to zmieni? No cóż, stare powiedzenie mówi „never say never” czyli „nigdy nie mów nigdy”, więc nie będę się zarzekał, że nie bedę wystepował dla angielskojęzycznej publiczności, ale na dzień dzisiaejszy nie planuję takiego ruchu.

Czy występy, które organizuje Pan w Kanadzie różnią się od tych kabaretów wystawianych w Polsce?

Niczym się nie różnią. Polska i polski kabaret, który rozwijał się na przestrzeni ponad stu ostatnich lat wytworzył unikatową formę. Jest to połączenie kabaretu literackiego z politycznym i jest to, śmiem twierdzić, ewenement na skalę światową. Ja również wychowałem się w tym nurcie i taką formę kabaretu lubię, promuję i tworzę. Jeżeli dodać do tego wspaniałą polonijną publiczność, która kapitalnie się bawi i „łapie” wszystkie dowcipy ( a jest to też opinia topowych  kabaretów przyjeżdżających  z Polski) to można śmiało powiedzieć, że przedstawienia kabaretowe jeżeli chodzi o formę  niczym się nie różnią od tych, które wystawiane są w Polsce.

Inwestowanie społecznościowe zmienia świat inwestycji

CO TO CROWDLENDING I CZYM RÓŻNI SIĘ OD CROWDFUNDINGU

Crowdlending, inaczej społecznościowe finansowanie dłużne (ang: peer-to-peer lending), to model finansowania, który umożliwia bezpośrednie pożyczanie pieniędzy pomiędzy osobami prywatnymi lub małymi firmami. Na świecie crowdlending od kilkunastu lat zyskuje na popularności co wynika z wielu czynników, w tym z niedostępności tradycyjnych źródeł finansowania dla niektórych grup społecznych, takich jak małe firmy czy osoby z ograniczonymi możliwościami finansowymi. O tym czy warto inwestować w crowdlending i jak odnaleźć się w podanym modelu inwestycji opowie specjalista- dr Grzegorz Mizerski, CEO i co-founder Grupy Crowder, ekspert ds.społecznościowego   inwestowania w nieruchomości, autor pierwszego w Polsce bezpłatnego poradnika w formie e-booka o inwestowaniu w czasach wysokiej inflacji : “Poradnik Rozważnego Inwestora” (www.rozwaznyinwestor.pl).

Zmieniający się rynek inwestowania w nieruchomości

Od ponad 60 lat rynek inwestowania w nieruchomości stale się zmienia. Na świecie następuje powolny acz systematyczny proces inwestowania społecznościowego. W latach 60 XX wieku na rynku pojawiły się REIT-y (struktury typu real estate investment trusts), są to spółki umożliwiające pośrednie inwestowanie drobnych kwot w nieruchomości. W zamian taki inwestor otrzymuje systematyczną dywidendą wyższą niż rynkowa, bowiem REIT-y zwolnione są z podatków CIT. Obecnie REIT- y działają  już w ponad 40 państwach a ich kapitalizacja rynkowa przekroczyła  1,5 biliona USD. Pozwalają one budować prywatne zabezpieczenia emerytalne.

Z kolei okres po wielkim kryzysie finansowym (2007-2009) – to czas zamknięcia się banków na finansowanie małych i średnich firm. To jednocześnie okres pojawienia się nowego modelu pozabankowego alternatywnego w stosunku do bankowego –  finansowania projektów inwestycyjnych, w tym opartych na nieruchomościach: i teraz pojawia się społecznościowe finansowanie w formule crowdfundingu i crowdlendingu. W Europie działa już ponad 120 platform crowdfundingowych i crowdlendingowych, które przyciągają dziesiątki milionów   inwestorów. Tylko dwóch największych graczy europejskich: Exporo (DE) oraz EstateGuru (Estonia) zorganizowało łącznie już ponad 5 mld zł  finansowania. Demokratyzacja inwestowania w ten rynek narasta: minimalny poziom inwestycji  w tego typu platformy zaczyna się już bowiem już od 50 EUR. Podsumowując: od kilkudziesięciu lat na świecie narasta rola   inwestowania społecznościowegoEfektem tego zjawiska jest pojawienie się REIT-ów, crowdlendingu i crowdfundingu , a ostatnio – tokenizacji aktywów- tłumaczy dr Grzegorz Mizerski CEO Grupy Crowder.

Różnice pomiędzy crowdlendingiem, a crowdfundingiem                                                      

Crowdfunding to bezpośrednie inwestowanie związane z nabywaniem własności (nabywanie udziałów lub akcji w spółkach), natomiast crowdlending – czasami zwanym crowdfundingiem dłużnym

lub pożyczkowym – to inwestowanie pośrednie za pomocą pożyczek (nie ma nabywania własności).Crowdfunding finansowy (udziałowy) w tym przypadku oznacza ułamkowe nabywanie własności nieruchomości poprzez nabycie części wyemitowanych udziałów lub akcji spółki celowej, która jest posiadaczem nieruchomości. Crowdlending to inwestowanie społecznościowe w formie udzielania pożyczek prywatnych innym osobom lub przedsiębiorcom.

Crowdfunding finansowy (udziałowy) to o wiele wyższe ryzyko inwestycyjne w porównaniu do crowdlendingu, bowiem  finansowanie projektów biznesowych odbywa się poprzez zakup udziałów – zazwyczaj w spółkach z ograniczoną odpowiedzialnością (albo w ich odpowiednikach prawnych stosowanych w innych jurysdykcjach). Z kolei w crowdlendingu ryzyko jest o wiele niższe: uczestnicy platform crowdlendingowych udzielają pożyczek zazwyczaj deweloperom i inwestorom, a ich spłata jest dobrze zabezpieczona, zazwyczaj hipoteką nieruchomości- mówi dr Grzegorz Mizerski, CEO Grupy Crowder (www.rozwaznyinwestor.pl).

Korzyści i ryzyka niesione przez crowdlending

Crowdlending ma wiele korzyści dla pożyczkobiorców, inwestorów i całego społeczeństwa. Oto niektóre z nich:

Dla pożyczkobiorców:

  • Szybkie i łatwe pozyskanie środków finansowych
  • Ograniczone formalności i większa elastyczność warunków
  • Niższe koszty pożyczki w porównaniu z tradycyjnymi kredytami bankowymi

Dla inwestorów:

  • Znacząco wyższe oprocentowanie pożyczek w porównaniu do innych form oszczędzania
  • Bezpośrednie zaangażowanie w projekty, które ich interesują
  • Kontrola nad ryzykiem poprzez decyzję o wyborze pożyczek do finansowania

Dla społeczeństwa:

  • Wspieranie lokalnych przedsiębiorstw i inicjatyw społecznych
  • Zwiększenie dostępności finansowania dla osób, które nie mają dostępu do tradycyjnych źródeł finansowania
  • Redukcja kosztów pośrednictwa finansowego, które są naliczane przez banki

Jak każda forma inwestycji, crowdlending wiąże się z pewnymi ryzykami. Na przykład:

  1. Ryzyko kredytowe: Istnieje ryzyko, że pożyczkobiorca nie będzie w stanie spłacić swojego zobowiązania w pełni lub w terminie. To z kolei może prowadzić do utraty części lub całości inwestycji.
  2. Ryzyko płynności: Inwestorzy mogą napotkać trudności w uzyskaniu środków z inwestycji, gdyż pożyczkobiorcy mogą mieć problemy z regulowaniem swoich zobowiązań w terminie.
  • Ryzyko rynkowe: Crowdlending może podlegać wpływom rynkowym, w tym zmianom stóp procentowych, a także zmianom w gospodarce i rynku pracy.
  • Ryzyko operacyjne: Platformy crowdlendingowe mogą napotkać problemy związane z technologią, bezpieczeństwem danych lub innymi problemami operacyjnymi, które mogą wpłynąć na wyniki inwestycyjne.
  • Ryzyko koncentracji: Inwestorzy, którzy dokonują wielu inwestycji w jedną lub niewielką liczbę pożyczek, mogą napotkać problemy związane z koncentracją ryzyka.
  • Ryzyko regulacyjne: Crowdlending podlega regulacjom, które mogą ulec zmianie. Zmiany w przepisach lub związane z nimi wymagania mogą wpłynąć na działalność platform crowdlendingowych i ich wyniki finansowe.

LEASINGTEAM GROUP Z GODŁEM INWESTOR W KAPITAŁ LUDZKI 2022

Grupa Kapitałowa LeasingTeam otrzymała certyfikat programu Inwestor w Kapitał Ludzki 2022, który przyznawany jest firmom i instytucjom myślącym w odpowiedzialny sposób o rozwoju kompetencji swoich pracowników.

Indeks Inwestor w Kapitał Ludzki dla LeasingTeam Group wyniósł 72 proc., plasując firmę powyżej progu pozytywnej certyfikacji (wynoszącego 70 proc.). Wskaźnik ten liczony jest jako średnia z pięciu obszarów certyfikacji: ogólna satysfakcja z pracy, zaangażowanie, relacje (komunikacja, współpraca), kompetencje (rozwój, obowiązki i warunki pracy) oraz pracownik jako ambasador. 

– Jesteśmy ogromnie wdzięczni i zaszczyceni otrzymanym wyróżnieniem. Bardzo cieszymy się, że nasi pracownicy doceniają firmę jako pracodawcę – powiedziała Dominika Zaczek-Chrzanowska, Dyrektor HR w LeasingTeam Group. – „Klienci nie są najważniejsi. Pracownicy są najważniejsi. Jeśli zadbasz o swoich pracowników, oni zatroszczą się o klientów” – te słowa Richards Bransona odzwierciedlają politykę HR w naszej organizacji. Zdajemy sobie sprawę, jak ważni dla rozwoju biznesu są ludzie, ich zaangażowanie i lojalność wobec pracodawcy. Docenienie firmy przez samych pracowników utwierdza nas w przekonaniu, że obraliśmy właściwy kierunek. Godło programu Inwestor w Kapitał Ludzki to nie tylko zaszczyt, ale przede wszystkim, zobowiązanie do dalszej wytężonej pracy – skomentowała. Program Inwestor w Kapitał Ludzki prowadzony jest od 2006 roku. Za badania odpowiada niezależna firma badawcza Experience Institute (funkcjonująca od 2019 roku z ramienia Fundacji Digital Knowledge Observatory). Jego celem jest stałe podnoszenie poziomu zarządzania zasobami ludzkimi w Polsce, promowanie znaczenia inwestycji w kapitał ludzki jako najcenniejszego dobra przedsiębiorstw, a także gromadzenie wiedzy o wartościowych praktykach i inicjatywach z zakresu zarządzania zasobami ludzkimi.

DZIEŃ HANDLOWCA. JAK WYGLĄDA PRACA W BRANŻY SPRZEDAŻY?

2 lutego obchodzimy w Polsce Dzień Handlowca. To „święto” jest uhonorowaniem pracy wszystkich przedstawicieli handlowych, sprzedawców, account managerów i osób handlujących, których kompetencje stanowią o końcowym sukcesie firmy. O jakich kompetencjach mowa? Jakie są cechy idealnego sprzedawcy? Jakie wyzwania i przeszkody muszą na co dzień pokonywać handlowcy? Oddajmy głos Edycie Kowalczyk, Sylwii Michałowskiej, Mariuszowi Pyśkowi i Tomaszowi Pawluczukowi, ekspertom zajmującym się sprzedażą w LeasingTeam Group, kompleksowej agencji pracy.

– Każdy handlowiec powinien być cierpliwy, konkretny, elastyczny, pewny siebie i wzbudzający zaufanie. Ważna jest też miła aparycja. Wszak jak Cię widzą, tak firmę piszą – mówi Sylwia Michałowska. – Istotne jest pogodne usposobienie. Idealny handlowiec musi być serdeczny i sympatyczny. Wśród szerokiego wachlarza kompetencji miękkich powinien mieć także komunikatywność i powiązane z nią zdolności negocjacyjne – komentuje Mariusz Pyśk.

Zakres obowiązków handlowca zazwyczaj jest bardzo szeroki: wyszukuje i pozyskuje klientów, prowadzi spotkania, negocjuje warunki współpracy i utrzymuje dobre relacje z klientami, budując przy tym pozytywny wizerunek firmy. W pracy czeka go więc wiele wyzwań, które – w przypadku pozytywnego zakończenia – dostarczają ogromną satysfakcję. – Największym wyzwaniem jest wyróżnienie się na tle dużej konkurencji i ciągłe dostosowywanie do zmieniającego się otoczenia biznesowego – twierdzi Edyta Kowalczyk. – Kiedy zaś uda nam się już pozyskać dla naszej organizacji rozwojowego klienta albo kiedy klienci do nas wracają i polecają innym nasze usługi, pojawia się satysfakcja i poczucie dobrze wykonanej pracy – dodaje. – Poza wygranymi postępowaniami ofertowymi i pozyskaniem dużych projektów dla firmy, najwięcej przyjemności daje nam rozwój kompetencji osobistych. Z racji świadczonych usług kontaktujemy się z przedsiębiorstwami z różnych branż i poznajemy specyfikę ich działania, dzięki czemu sami stale się uczymy – mówi Sylwia Michałowska.

– W dzisiejszych czasach wyzwaniem w naszej pracy może być również wypalenie zawodowe, spowodowane brakiem rozwoju czy wsparcia od przełożonych i współpracowników – zauważa Tomasz Pawluczuk. – Handlowiec musi być stale „pod prądem”, co wpływa na poziom stresu – twierdzi. – Do wyzwań dodałbym jeszcze inflację, która ma przełożenie na wiele dziedzin życia, a w naszej pracy wpływa na niestabilność klientów. Satysfakcję natomiast, oprócz podpisania umowy z klientem po długich i trudnych negocjacjach, daje nam pokonywanie własnych barier – twierdzi Mariusz Pyśk.

Duży wpływ na zmiany w pracy handlowca miała pandemia koronawirusa. Handlowcy mogli zapomnieć o znakomitej koniunkturze i biciu rekordów sprzedaży. Zamiast tego ograniczali swoje działania i szukali nowych kanałów komunikacji z klientami. – W okresie pandemicznym wiele osób zaczęło pracować z domu i zwiększyła się liczba spotkań online. Bardziej powszechne stało się także podpisywanie umów i dokumentów na odległość – dzięki komunikacji elektronicznej – mówi Tomasz Pawluczuk. – Hasło „spotkajmy się na Teams’ach” zostało z nami na dłużej. Dzięki temu często szybciej udaje nam się poznać i porozmawiać z decyzyjnymi osobami u klienta. Z drugiej strony, większą moc ma umiejętność budowania relacji na odległość i podtrzymanie ich w kontakcie innym niż bezpośredni – zauważa Sylwia Michałowska. – Spotkania online mają swoje plusy, gdyż nie przemieszczamy się i zaoszczędzamy czas. Musimy jednak dbać o relacje międzyludzkie i umawiać się również na spotkania bezpośrednie – podsumowuje Edyta Kowalczyk.

Gdzie najlepiej żyje się seniorom?

Gdzie najlepiej żyje się seniorom?

Według danych GUS w tej chwili już co 5. mieszkaniec Polski ma ponad 65 lat.  W tej sytuacji warto zastanowić się, gdzie emerytom żyje się najlepiej i zaczerpnąć trochę inspiracji z miejsc najbardziej przyjaznych najstarszym pokoleniom.  

Seniorom żyje się różnie w zależności od wielu czynników. Najbardziej istotny jest oczywiście zadowalający stan zdrowia, pozwalający na aktywne i samodzielne funkcjonowanie, ale liczy się też wysokość emerytury i inne możliwości wsparcia finansowego, a także ogólna jakość życia i tzw. dobrostan psychofizyczny.
Na ten ostatni z pewnością wpływa np. częsty kontakt z bliskimi, brak izolacji, a także to, jak członkowie rodzin radzą sobie z wyzwaniem, jakim jest ewentualna konieczność zapewnienia opieki dla osób, które nie są w stanie samodzielnie sobie radzić. Myślę, że wszyscy chcielibyśmy, by seniorom w Polsce żyło się jak najlepiej – mówi Marta Kobińska z firmy Bravecare, działającej w branży opieki senioralnej w kilku krajach Europy, w tym w Polsce. Wszystkim nam zależy, by któregoś dnia polski senior mógł powiedzieć – tak, w moim kraju jest mi dobrze, mam tu zapewnione godziwe warunki życia. Aby to osiągnąć, trzeba działać dzień za dniem, czerpiąc inspiracje z krajów, które już wdrożyły sprawdzone rozwiązania, poprawiające komfort życia starszych osób i ich bliskich.

Nie da się zaprzeczyć, że temat starości wciąż jest trochę zamiatany pod dywan. A przecież wszyscy chcielibyśmy cieszyć się długim życiem w otoczeniu rodziny, celebrować każdą chwilę spędzoną razem, czuć się kochanymi do końca życia. Nawet jeśli nie należymy jeszcze do grupy senioralnej, widzimy seniorów wokół nas, mijamy ich na ulicy, są nimi nasi bliscy. Z pewnością warto przygotować się na konieczność zapewnienia im jak najlepszej opieki w razie udaru, demencji, czy innej choroby. To sytuacja, która może dotyczyć każdego, wymagająca podjęcia działań związanych ze zorganizowaniem na nowo życia całej rodziny. Sporo się słyszy, że choćby w Niemczech ogromna liczba osób w wieku senioralnym już od lat korzysta ze wsparcia opiekunów zewnętrznych – stwierdza ekspertka Bravecare. Słyszymy, że dzięki temu seniorzy otrzymują profesjonalne wsparcie w codziennej rehabilitacji w swoim własnym domu zamiast np. w hospicjum, szpitalu czy domu opieki, a ich bliscy dzięki temu mogą nadal funkcjonować tak, jak wcześniej. Uważamy, że warto przyjrzeć się bliżej wszystkim rozwiązaniom, które sprawdziły się w innych krajach, które odpowiadają na potrzeby najstarszych członków społeczeństw.

Jak wynika z ostatniego indeksu Global Retirement przygotowanego przez bank inwestycyjny Natixis, ziemią obiecaną dla seniorów jest w tej chwili Norwegia. Liderzy rankingu to również Szwajcaria, Islandia i Irlandia, poza tym w pierwszej dziesiątce znalazły się takie kraje jak: Australia, Nowa Zelandia, Luksemburg, Holandia, Dania i Niemcy. W ramach naszego nowego cyklu zastanowimy, jakie praktyki związane ze wsparciem najstarszej grupy społecznej warto by było „przeszczepić” na polski rynek, by i naszym seniorom i ich bliskim żyło się coraz bardziej komfortowo – zapowiada Marta Kobińska, dyrektor finansowa Bravecare.

Bravecare to międzynarodowa firma zajmująca się profesjonalną opieką nad osobami niesamodzielnymi, chorymi, starszymi i niepełnosprawnymi, oferująca usługi na najwyższym poziomie. Pośredniczy w znalezieniu w pełni legalnej i bezpiecznej pracy w Polsce i za granicą, starannie dobierając kompetentnych pracowników do zleceń, zapewniając językowe, psychologiczne i prawne wsparcie koordynatorów, a także oferując wynagrodzenie odpowiadające kwalifikacjom.
Więcej informacji: www.bravecare.pl

Ile znaczy 1,5%?

Ile znaczy 1,5%?

Są ludzie, dla których 1,5% naprawdę wiele znaczy. Taką grupą są szczególnie rodzice, którzy zbierają pieniądze po to, by umożliwić leczenie swoim ciężko chorym dzieciom. Wśród nich są Państwo Oczkowscy – dla nich każda złotówka od darczyńców jest na wagę złota. Agnieszka
i Tomasz mają dziś dwójkę dzieci: Franka i Ewę, z których każde zmaga się z inną niepełnosprawnością. Ich najmłodszy syn Jaś zmarł kilka miesięcy temu w wieku 14 lat.


Bez pieniędzy od darczyńców wiele rzeczy byłoby niemożliwych. Na przykład Franek, który urodził się bez prawego przedramienia, choruje na cukrzycę typu pierwszego i guza podwzgórza mózgu,
nie miałby szansy na aktywne spędzanie wolnego czasu. Rodziców nie byłoby stać ani na wizyty
u specjalistów ani na bezpieczną pompę insulinową, na zapewnienie synowi protez, dzięki którym może trenować grę tenisa, jeździć na rowerze, czy grać na gitarze. Do każdego sprzętu potrzebna jest inna proteza, a ich koszt znacznie przekracza możliwości finansowe rodziców.

Ewę – jedyną córkę Agnieszki i Tomka, niestety nie stać byłoby na leki, które musi do końca życia przyjmować, by w miarę samodzielnie funkcjonować. Najsmutniejsze jest to, że Ewa mogłaby być prawie zdrowa, gdyby nie fakt, że za późno zdiagnozowano u niej galaktozemię. Gdyby wiedziano
od razu, jak ją karmić, jak leczyć… Ale 30 lat temu takiej diagnozy nikt nie postawił przed przez ponad dwa miesiące. Rozwinęła się więc sepsa i zrobiła takie spustoszenia w organizmie maleńkiej dziewczynki, że Ewa do dziś cierpi na nieodwracalne zmiany neurologiczne, doskwiera jej drżenie rąk, problemy z mówieniem, pamięcią i sercem.  Jako młoda kobieta próbuje się usamodzielnić,
ale w związku ze swoją niepełnosprawnością nie może liczyć na zbyt wiele. Nie urodzi też nigdy własnego dziecka, choć bardzo by chciała.

Każde z moich dzieci ma inne schorzenie i każde trzeba leczyć inaczej – wyjaśnia Agnieszka Oczkowska. Niestety koszty leczenia przekraczają nasze możliwości, tym bardziej, że przez większość naszego rodzicielstwa tylko mój mąż mógł zarabiać, gdyż ja opiekowałam się naszym najmłodszym synkiem Jasiem, który oddychał dzięki respiratorowi. Jaś zmarł kilka miesięcy temu. Miał zaledwie
14 lat, przeszedł dwie sepsy. Z dnia na dzień zostaliśmy pozbawieni świadczenia pielęgnacyjnego, pomimo, że na świecie została jeszcze dwójka naszych ciężko chorych dzieci.

Pani Agnieszka próbuje znaleźć pracę, ale nie wie, czy jej się to uda. Nie jestem już najmłodsza
i pomimo mojego wyższego wykształcenia, wypadłam z rynku –
stwierdza gorzko. Chciałam i mogłam pracować choć w jakimś małym stopniu, ale zabraniały mi tego niezrozumiałe przepisy w związku
z tym, że pobieraliśmy świadczenie pielęgnacyjne. Teraz nie mamy żadnych zasiłków, moje dzieci już się nie kwalifikują, bo dorosły… Ale ich choroby nie zniknęły. Leczenie galaktozemii i problemów neurologicznych Ewy to miesięczne koszty na poziomie 2500 zł, a protezy, leki na cukrzycę i guza Franka kosztują ok. 6000 zł. Do tego trzeba coś jeść, płacić rachunki… Nie jest łatwo…

Do czasu tragicznej śmierci Jasia, rodzina funkcjonowała przede wszystkim dzięki datkom darczyńców
i codziennej żmudnej pracy związanej z poszukiwaniem wsparcia finansowego… O to wsparcie musieli nauczyć się prosić – nie mieli wyjścia. Niestety muszą czynić to dalej, przynajmniej dopóki mama chorych dzieci nie znajdzie jakiegoś zatrudnienia…

Ewa i Franek do końca życia będą potrzebować wsparcia.

Ewa choruje na galaktozemię, która została za późno zdiagnozowana, co w połączeniu z sepsą, spowodowało nieodwracalne zmiany neurologiczne. Jest upośledzona w stopniu umiarkowanym, ma kłopoty z wymową, chodzeniem i szybkim kojarzeniem faktów.  Ostatnio niestety także z sercem. Pomimo tego próbuje się usamodzielnić – ma pracę, walczy o normalne życie.

Franek urodził się bez prawego przedramienia, cierpi na cukrzycę typu pierwszego, a w głowie rozwija się guz, który zagraża jego zdolności widzenia. Ma dopiero 17 lat, próbuje zachować radość życia
i nie bać się o swoją przyszłość.

Jaś zmarł w wieku 14 lat jako ofiara dwukrotnej sepsy. Przez większość swojego życia oddychał
z pomocą respiratora, nie mówił, nie ruszał się, nie mógł się normalnie odżywiać. Przegrał walkę
o życie w sierpniu ubiegłego roku.


Przekazanie 1,5% nic nie kosztuje – musimy jedynie o tym pamiętać. Decydujemy, że część naszego podatku, który i tak musimy zapłacić, zamiast do skarbu państwa trafi do wybranej organizacji pożytku publicznego. Wystarczy w zeznaniu rocznym wskazać organizację, z którą chcemy się podzielić podatkiem. W specjalne rubryki trzeba tylko wpisywać jej nazwę, numer KRS (Krajowy Rejestr Sądowy) i kwotę, którą przekazujemy. Reszta należy do fiskusa. To on prześle wybranej organizacji pieniądze z 1,5 proc.

Naprawdę warto to zrobić, jest to okazja, by pomóc innym. Potrzeba tylko kilku kliknięć i dosłownie chwili poświęconej na wpisanie w deklaracji podatkowej danych organizacji, której chcemy przekazać środki.

Dane dla podatników, którzy chcą wesprzeć rodzinę Oczkowskich


KRS 0000037904 –
cel szczegółowy 1,5% 
12730 Oczkowski Franciszek

lub

KRS 0000396361 – cel szczegółowy 1,5% 
0073908 Oczkowscy

Środki dla rodzeństwa księgowane są na jednym subkoncie. Agnieszka i Tomasz Oczkowscy są rodzicami dwójki niepełnosprawnych dzieci: Ewy, chorej na galaktozemię oraz Franka, który urodził się
bez prawego przedramienia, a także cierpi na cukrzycę typu 1 i guza podwzgórza mózgu. Ich najmłodszy syn Jaś, zmagający się podobnie
jak siostra z galaktozemią i przez lata funkcjonujący dzięki respiratorowi podtrzymującemu oddech w związku z dwukrotną sepsą,
zmarł w sierpniu 2022 roku. Rodzina prosi o wsparcie w postaci 1,5% podatki – dane można znaleźć na stronie www.trojedzieci.org