Czy jesteśmy obecnie drapieżnikami w wyścigu pomiędzy kołyską a trumną…?

Żyjemy w specyficznych czasach… Z jednej strony dostęp do materialnych dóbr przeszedł wszelkie oczekiwania, z drugiej zarzuceni niepotrzebnymi przedmiotami nie potrafimy się oczyścić z balastu, bałaganu, gonitwy i ciągłego niezaspokojenia. Chcemy konsumować i wciąż zdobywać, podczas gdy nie potrafimy cieszyć się z dopiero zdobytej rzeczy. Nowe auto cieszy chwilę, nowe ubrania czasami jeden dzień. I znów chcemy czegoś nowego. Jeżeli nam coś nie pójdzie w pracy – szukamy winnych. Jak się przeinwestujemy – po trupach próbujemy wybrnąć poprzez zrzucenie na kogoś odpowiedzialności. Nie chcemy ponosić konsekwencji wyborów i własnych błędów, dlatego znajomy profesor prawa powiedział mi niedawno, że ludzie dzisiaj sądzą się o marchewkę i robią z tego prawie światowy konflikt.

Ego jest rozdmuchane, krzywdzące oceny łatwo wydawane, prawda nie jest ważna – liczy się szum. To wszystko zabiera nam spokój, o który wręcz trzeba obecnie zawalczyć. Zamiast usiąść do stołu i rozmawiać – krzyczymy na siebie i nikt nie może się usłyszeć, a co dopiero wysłuchać. Mamy do przepracowania ważną i podstawową lekcję dialogu i jeżeli tego nie zrobimy – nie odnajdziemy spokoju jako społeczeństwo i jako świat. To samo jest w gospodarce, polityce, biznesie i w rodzinie. Jeżeli ludzie potrafią rozmawiać – problemy się rozwiązuje. Do tego należy dodać szacunek, akceptację i umiejętność słuchania. To wszystko. Nie trzeba mieć koniecznie takich samych poglądów, uczuć i temperamentu. Jesteśmy różni, ale bez szacunku do drugiego człowieka – świat nie przetrwa.

  Kim jesteśmy lub kim się staliśmy ? Drapieżnikami, którzy próbują zagryźć drugiego człowieka – bo inaczej myśli, widzi, wierzy… Czy nie na różnicy pomiędzy ludźmi i tej wspaniałej różnorodności oparty jest świat…? Czy to, że idę do Kościoła lub do niego nie idę – sprawia, że natychmiast staję się czyimś wrogiem…? Czy jeżeli chcę przekonać kogoś do swojego punktu widzenia – nie powinnam używać argumentów, opanowywać emocji, dawać dobrego przykładu, aby moje wartości były podziwiane i naśladowane…? Czy hipokryzja nie zostaje natychmiast zauważona nawet przez dzieci, a cóż dopiero przez dorosłych i dojrzałych ludzi…? Czy tak naprawdę krzyczymy i wyzywamy się obraźliwie, bo nie podoba nam się czyjeś spojrzenie na świat, ingerencja w naszą przestrzeń – czy jest to jednak tylko dobry pretekst, aby uruchomić lawinę nienawiści, agresji, złości, która w nas się skumulowała…? Skąd jej tak wiele w ostatnich latach ? Czy to, co obecnie obserwujemy to skutek czy przyczyna…?

 Jeżeli chcemy uczciwie spojrzeć na nasze ulice, nasze otoczenie, naszych sąsiadów i społeczeństwo – warto popatrzeć szerzej na obecny świat…Żyjemy w czasach ogromnego, rozdmuchanego konsumpcjonizmu. Samochody uważane są za stare po 4 latach od wyjazdu z salonu, iphone jest do wymiany po 2 latach, ubrania po jednym sezonie, żona lub mąż – w zależności od okoliczności… Przedmioty żyją tylko chwilę, a programy telewizyjne znikają wraz z ostatnim słowem prezentera…Nie czekamy na nic długo, nie cieszymy się oczekiwaniem, nie wyobrażamy sobie, jak będzie cudownie, nie cieszy nas droga, nie ćwiczymy cierpliwości i charakteru – bo interesuje nas tylko szybki, natychmiastowy, odurzający cel… choćby po czyimś trupie, ludzkiej krzywdzie… Na terapiach ludzie słyszą : liczysz się Ty, nie Twoją rolą jest unoszenie emocji drugiego człowieka… I to wszystko w pewnym stopniu jest psychologiczną prawdą. Problem polega jednak na tym, że wielu z nas odczytuje to jako zaproszenie do totalnego egoizmu, a nie pracy nad sobą… I efekty są niebywałe – każdy krzyczy : liczę się JA…tylko jak to JA w milionach połączyć w jedną całość, skoro ziemia jest jedna i trzeba na niej się porozumieć…

Jak wielu z nas myśli po cichu, że ma właściwie wszystko, co jest nam potrzebne, ale przecież trzeba iść dalej, żeby nie stanąć w miejscu, bo to już cofanie się… Sąsiad wybuduje większy dom, kupi nowszy samochód, pojedzie na kolejne egzotyczne wakacje, a my przecież nie możemy zostać z tyłu, na swoim ogródku – choć generalnie bardzo mamy na to ochotę, ponieważ daje nam to spokój i zwykłą, codzienną radość…

 Jednak pociąg jedzie szybko i coraz dalej…Dzieci słyszą w szkole błyskotliwe uwagi nauczycieli : dlaczego Wy nie macie żadnego hobby…? Siedzicie tylko przy komputerach… I szczera odpowiedź nastolatka : kiedy mamy mieć czas na hobby, skoro siedzimy 8 godzin na lekcjach, po szkole mamy same zadania domowe, a w międzyczasie próbujemy chociaż przez moment złapać kontakt z rówieśnikami na komunikatorze, bo nie zdążymy się spotkać…W obecnej sytuacji zmuszone do patrzenia w ekrany przez cały dzień natychmiast wyłapują hipokryzję dorosłych…

   Mamo, żebym mogła nic nie robić, nie mieć tylu lekcji, nie słyszeć, że nic nie osiągniemy, jak nie zdobędziemy tylu punktów na egzaminie…Mamo, żebym mogła po prostu posiedzieć i się ponudzić bez poczucia z tyłu głowy, że wciąż nie zdążam z niczym…Pęd, gonitwa, świat wyścigu pomiędzy kołyską a trumną…

   Kim jesteśmy ? Czy nie wystarczą wojny, historia i pamięć pokoleń jako przestroga, aby znów nie zataczać koła i nie wywracać świata do góry nogami…? Czy znów najważniejsze będzie każde JA, zamiast spokojne, mądre, wyważone MY…? A gdyby powiedzieć STOP – tak teraz, kiedy wydaje się to już niemożliwe…Gdyby powiedzieć : wysłuchajmy się z szacunkiem, z argumentacją, pozwólmy sobie mówić wzajemnie…a gdyby powiedzieć: Szanuję Cię, choć uważam inaczej i chcę Ci wytłumaczyć dlaczego…

Nie, nie można zatrzymać frustracji, złości, nienawiści jeżeli nie dotrzemy do przyczyny tych uczuć…a jedną z nich jest konsumpcjonizm, zerwanie relacji pomiędzy ludźmi, pogląd, że słowo nie jest ważne jeżeli w grę wchodzą interesy i pieniądze. Nie, nie zatrzymamy fali niebywałej wręcz pogardy dla drugiego człowieka jeżeli nie wrócimy do szacunku dla przyrody, ziemi, natury, zwierząt, słabszych – bo człowiek jest kimś więcej niż tylko drapieżnikiem. Opieramy się jako gatunek na kilku podstawowych fundamentach i potrzebach – dach nad głową, rozmnażanie, pożywienie, pozycja społeczna, poczucie bezpieczeństwa. Na tym podświadomie budujemy. Do tego jednak dochodzi szereg pobocznych potrzeb, które wynikają z tych podstawowych. Skoro pozycja społeczna – to także relacje, współpraca, ludzie. Skoro dach nad głową – to wsparcie, pracownicy, specjaliści. Jeżeli poczucie bezpieczeństwa – jak to zaspokoić przy wrogości w domu, sąsiedztwie, w kraju i na świecie ? Skoro rozmnażanie – to byt naszych dzieci, posiadanie ich, utrzymanie. Jak to zrobić bez miłości, troski, poświęcenia ? A wszystko to wymaga empatii, kompromisu, dialogu i SZACUNKU do drugiego człowieka.

Czy jestem zwolenniczką rezygnacji z każdej walki, obrony swoich wartości, tradycji ? Absolutnie. Kiedy nie ma wyjścia, kiedy jesteśmy krzywdzeni, zaatakowani, kiedy nasz dom, dzieci, byt, wartości są brutalnie niszczone, deptane – musimy się bronić. Czy jednak nie jest tak, że obecnie każdy czuje się tak łatwo skrzywdzony? Czy nie należy rozmawiać o tym, co jest obiektywne, a nie tylko o tym, co subiektywne ? Czy przez subiektywne odczucia można od razu wywoływać wielkie przewroty…?

   Gdyby tak powoli spojrzeć na to, co się dzieje jako na transformację…gdyby popatrzeć, że jakiś etap świata właśnie się kończy… gdyby wrócić do wartości, które dają człowiekowi po prostu spełnienie…? Gdyby znów kochać i trzymać kogoś za rękę w momencie, kiedy moglibyśmy lecieć na drugą półkulę po kolejny kontrakt i cyferki na kontach…gdyby wybrać wieczór z dziećmi zamiast eventu, który tak niewiele wniesie…gdyby powiedzieć : lubię moje mieszkanie, moje auto, moje życie i nie chcę go zmieniać, choć świat każe a sąsiad bacznie obserwuje… gdyby uznać, że kocham takie niedoskonałe, ale moje życie i chcę je znów celebrować… patrzeć w gwiazdy bez stresu, że przecież rano trzeba zacząć gonitwę, gotować i cieszyć się swoją obecnością…gdyby wysłuchać, co ma nam do opowiedzenia dziadek, babcia – choć ich historia jest przecież taka niby nieaktualna…gdyby przytulić psa, zapalić naturalną świecę w której soja i sosna syberyjska pozwalają nam przenieść się w dziewicze lasy za Uralem…gdyby w domu zrobić klimat spokoju, pięknych ozdób i dbać o to, co do niego wpuszczamy… gdyby przestać nakręcać się lękiem, słuchać w uzależnieniu wiadomości, czytać ile to zła w drugim człowieku, a popatrzeć, że świat idzie mimo wszystko naprzód, a my – będziemy niedługo wspomnieniem jak inne pokolenia… a zostanie po nas to, co zrobiliśmy dla świata i bliskich…gdyby po prostu zatrzymać się na chwilę i zadać sobie szczere pytanie : czego ja chcę, a nie czego ode mnie oczekują… jak wielu z nas nie umie odpowiedzieć na tak ważne, a tak proste pytanie….

Gdyby przestać zachowywać się jak typowy drapieżnik, który wbija agresywne kły w drugiego człowieka, a później cierpi z samotności… a wejść wyżej na drabinie rozwoju i być człowiekiem mądrym, świadomym, dojrzałym, potrafiącym opanować emocje, zachowującym klasę i kulturę a jednocześnie potrafiącym asertywnie dbać o swoje dobro, poglądy i życie…

A gdyby demokracja, choć najbardziej nieidealna z ustrojów stała się dla nas prawdziwym elementem życia… bo obecnie zaczynamy dążyć do dyktatury milionów jednostek, gdzie rządzić i krzyczeć chciałby każdy, a odpowiedzialności i konsekwencji ponosić nie chce nikt…

Nie politycznie, ale życiowo : czy jestem człowiekiem, z którego jestem dumny, nie muszę się wstydzić i chciałbym, aby moje czyny analizowały za wiele lat moje dzieci…? Czy jestem jeszcze po prostu CZŁOWIEKIEM dla drugiego CZŁOWIEKA? Już najwyższy czas, abyśmy zastanowili się, jak wiele robimy dla zdobycia tego, czego nie potrzebujemy… Czy umiem jeszcze wyłączyć radio, telewizor, pójść w ciszy na spacer i zastanowić się : jakie jest moje własne zdanie? Nie świata, nie ludzi – MOJE ZDANIE. Życzę nam umiejętności budowania dialogu oraz mądrości – żebyśmy nasz świat budowali od nowa na spokoju, prawdziwych potrzebach i ludzkiej dojrzałości.

Agnieszka Zydroń

Agnieszka Zydroń

Psychologia w biznesie ( Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie)
Kulturoznawca, rosjoznawca ( Uniwersytet Jagielloński w Krakowie)
Licencjonowany pośrednik ( S2/2/P/2016 ) obrotu nieruchomościami
Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości ( CEPI )
Certyfikat ukończenia Certyfikowanego Szkolenia Change Management In
Progress ( Psychologia procesu zmiany)
Praktyk w branży obrotu nieruchomościami ekologicznymi
oraz wymiany handlowej z Rosją
Autorka 3 książek oraz dziesiątek artykułów do prasy kobiecej oraz
biznesowej
Częsty gość programów telewizyjnych i radiowych